W niedzielę sama nie wiedziałam co chcę robić, ale ostatecznie zdecydowaliśmy z M. i D., że idziemy na Gorc (1228 m) - szczyt we wschodniej części grzbietu głównego Gorców. Pokrywa śnieżna nawet spora bo zapadałam się po kolana. Jakby jeszcze nasypało trochę puchu to śmiało można ruszać tam na skitury. W chatce na Gorcu schroniliśmy się na chwilę przed zamiecią śnieżną. Chciałoby się tam zostać dłużej bo warunki naprawdę genialne :).
Kolejny dzień i zastanawianie się przez godzinę czy chce mi się iść biegać. Profilaktycznie ubrałam się ciepło...zdecydowanie za ciepło. Jedna runda moją trasą biegową i bluza wylądowała w domu, a ja pobiegłam dalej. Znalazłam sobie nowe trasy...nic tylko biegać :) Może jest ktoś chętny do towarzystwa? :) Nie wiem ile km zrobiłam bo sprzęt pomiarowy ostatnio nawala i muszę odesłać na gwarancje.
W oddali widać Limanową :) |
Resztki śniegu... |
W Gorcach jednak warunki zdecydowanie lepsze... |
Można nawet tańczyć na lodzie :D |
Chatka na Gorcu. |
Nie ogarniam :) |
Pozdrawiam Kamila :)
Chatka na Gorcu znajoma. Spędziłem w niej noc.
OdpowiedzUsuń