wtorek, 27 stycznia 2015

"Szczęście nie ma ceny. Nie­szczęśli­wi to często ci, którzy sądzą, że szczęście można kupić." - Gorc na skiturach :)

W niedzielę 25 stycznia z samego rana rozległ się dźwięk budzika. Jeszcze 5 minut przeciągania i czas wstawać. Spoglądam za okno - jest biało :). Biało = super. Według prognozy pogody miało być 35 cm puchu, ale kogoś chyba poniosła fantazja i pomylił się o 30 cm. Przed godziną 9 spotkaliśmy się z M. i oczekiwaliśmy aż otworzy się sklep. Prowiant zakupiony więc jazda dalej. Na parkingu w Szczawie zakładamy narty i do góry. Ktoś już przed nami szedł bo widać świeże ślady. Im jesteśmy wyżej tym śniegu przybywa. Docieramy do starej bacówki na Gorcu - jestem tutaj po raz pierwszy. Ostatnio byliśmy w nowej. Chwila na śniadanie i ruszamy. Pierwszy zjazd to jakaś pomyłka - wpakowaliśmy się w takie tereny, że walczyłam o przetrwanie :D Buty  po wywrotkach za nic nie chciały się wpiąć w wiązania ponieważ coś tam przymarzło. Kolejne zjazdy były z innego miejsca. Wyszliśmy na szczyt Gorc (1228 m)  i stamtąd kierowaliśmy się na super polankę. Wyjeździliśmy się do oporu :). Na koniec jeszcze udaliśmy się do bacówki żeby upiec zakupione wcześniej kiełbaski. M. naciął drewna, drugi M. rozpalił ogień - a ja? Mi pozostało pieczenie i jedzenie :D Rozmawiając przy ogniu stwierdziliśmy, że to się nazywa szczęście. Możemy spędzić razem czas rozwijając swoje pasje - rzeczy z pozoru błahe i być może na co dzień nie doceniane, ale niedostępne za żadne pieniądze. Koniec filozofowania :D Czołówki na kaski i jazda. Trochę się obawiałam jazdy przez las bo moje światło było już słabe więc w większości korzystałam ze światła M. Jeden odcinek tak ok 200 m trzeba było pokonać pieszo - kamienie przebijały się przez warstwę śniegu. Lód na drodze skutecznie mnie do siebie przyciągał...pozostawił nawet pamiątkę w postaci siniaków. Do samochodu docieram ledwo żywa, ale zarazem szczęśliwa. Zrobiliśmy 18 km. Jak to u mnie bywa o błogim śnie po tak aktywnie spędzonym dniu mogłam tylko pomarzyć....w końcu życie na pełnych obrotach :)

P.S. Dzisiaj była powtórka z rozrywki, ale o tym następnym razem :)




Stara Bacówka na Gorcu. http://www.gorc.pl/
Marcin :)
Mariusz :)
:)
Wyjście już chyba piąte :D
Nowa Bacówka na Gorcu.
Przygotowanie drzewa do pieca.

Aż che się jeść :D
Odcinek gdzie trzeba było zejść pieszo.

Pozdrawiam
Kamila :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz