środa, 30 marca 2016

IziGSM - test saszetek sportowych :)

Kiedy wychodzę na krótką przejażdżkę rowerem lub pobiegać muszę zabrać ze sobą kilka niezbędnych rzeczy. Zazwyczaj są to drobiazgi więc plecak może być odrobinę za duży. Przez ostatni miesiąc dzięki firmie IziGSM miałam okazję przetestować kilka produktów.

Pierwszy z nich to sportowy pasek do biegania z dwoma kieszonkami. Na pierwszy rzut oka pasek wydaje się mało pojemny, ale jest to złudne wrażenie. Materiał, z którego został wykonany jest bardzo elastyczny więc spokojnie możemy zmieścić tutaj w jednej kieszonce telefon, a w drugiej klucze itp. bez obaw, że zarysują one nasze urządzenie. Kolorowe suwaki oprócz tego, że przyciągają wzrok to również mają za zadanie chronić przed wodą, kurzem oraz błotem. Elastyczny pas, który można regulować sprawia, że pasek idealnie przylega do sylwetki i nie przekręca się podczas biegania czy innych aktywności - taka mała rzecz, a naprawdę potrafi irytować podczas treningu ;). Jest to zdecydowanie mój faworyt jeżeli chodzi o możliwości zastosowania.


Jak widać pasek dzięki elastycznemu materiałowi idealnie przylega do sylwetki :)


Dostępne wersje kolorystyczne: żółty, niebieski, pomarańczowy i różowy, który idealnie współgra z moją kurtką :)
Suwaki oprócz tego, że są ładne to zostały wykonane z odblaskowego materiału, który poprawi naszą widoczność w pochmurne dni.


Kolejnym produktem, który Wam dzisiaj przedstawię to również saszetka Pro Active . Jednak trochę się różni od tej wyżej. Dla mnie idealnie sprawdza się na krótszych przejażdżkach rowerowych, a także dłuższych spacerach. Jest bardzo pojemna. Spokojnie zmieściłam tutaj aparat fotograficzny, telefon, a także mp3 - dużym plusem jest specjalne wejście na słuchawki. W środku jest również oddzielna przegroda zasuwana na zamek gdzie można schować dokumenty czy też gotówkę bez obawy, że przy wyciąganiu tych większych przedmiotów coś nam zginie. Saszetka ma regulowany pas więc możemy ją dostosować do swoich potrzeb. Tylna część wykonana jest z oddychającego materiału, co zapewnia komfort podczas jej noszenia. Na pasku zostały umieszczone małe elementy odblaskowe.


Dostępne kolory: różowy, zielony, niebieski i czarny.

Etui na zdjęciu poniżej idealnie sprawdzi się w trakcie biegania, a także podczas ćwiczeń na siłowni. Teraz kiedy wiosna zaczęła się już na całego myślę, że będę miała okazję częściej z niego korzystać. Bo czy w każdej koszulce czy spodenkach letnich jest jakaś kieszonka? No właśnie... i tutaj pomocny okazuje się ten mały gadżet. Mogę tutaj spokojnie schować klucze i zająć się bieganiem. Zmieści się tutaj także telefon bez którego chyba nigdzie się już dzisiaj nie ruszamy. Wszystko co jest nam potrzebne mamy dosłownie na wyciągnięcie ręki :).



Ostatnim z prezentowanych produktów jest wodoodporne etiu GLOW, które znakomicie sprawdzi się na plaży czy podczas uprawiania sportów wodnych i zimowych. Pokrowiec został wykonany z elastycznego nieprzemakalnego tworzywa, które jest niezwykle odporne. Zamykane w prosty sposób na dwa zatrzaski. Posiada dopinaną smycz, dzięki której można nosić go na szyi. Etui dedykowane jest do telefonów dotykowych. Jednak ja znalazłam dla niego również inne rozwiązanie. Podczas górskich wędrówek czy też biegów na orientację będzie idealnym miejscem, aby schować tam mapę trasy i mieć ją pod ręką i przede wszystkim będzie odporna na wszelkie warunki atmosferyczne.



Wszystkie przedstawione produkty dostępne są w sklepie http://www.izigsm.pl
Znajdziecie tutaj wszystko co jest potrzebne do Waszego telefonu, różne rodzaje saszetek, uchwyty rowerowe, kamerki sportowe i dużo, dużo więcej :) Po prostu zajrzyjcie.

Dziękuje firmie IziGSM za możliwość przeprowadzenia testów :)

Pozdrawiam
Kamila :)

piątek, 25 marca 2016

"Nie warto żyć normalnie, warto żyć ekstremalnie" - Ekstremalna Droga Krzyżowa 2016

Nie wiem od czego właściwie zacząć...ostatni piątek spędziłam dosyć nietypowo jak i tysiące innych ludzi, którzy tego dnia wyruszyli na Ekstremalną Drogę Krzyżową by zmierzyć się z samym sobą.

Co to jest EDK?
- wyzwanie dla wytrwałych
- zmaganie z własnymi słabościami  
- szansa przemiany  
- nocna przygoda  
- szansa na doświadczenie Wiary
- nowa forma duchowości




Od samego początku wiedziałam, że idę choćby nie wiem co. Pytajnik był tylko nad tym jaką wybieramy trasę. Dwa lata temu był odcinek Tymowa - Limanowa, rok temu Gdów - Limanowa.

Teraz udaliśmy się trochę dalej. Zdecydowaliśmy się na trasę "JP II" Andrychów - Kalwaria

Dokładny przebieg:
Andrychów -> Zagórnik -> Leskowiec -> Śleszowice-> Tarnawa Dolna-> Zembrzyce -> Marcówka -> Stronie -> Bugaj -> Kalwaria Zebrzydowska

Z Limanowej wyjechaliśmy po godzinie 17:00. Jako, że trasa nie jest w postaci pętli jakoś logistycznie trzeba było rozwiązać kwestię z dotarciem, ale wszystko dobrze się udało.

Jadąc do Kalwarii nie miałam najlepszego humoru. Cały dzień pełen zajęć. Myślałam, że chociaż na pół godziny uda mi się przymknąć oko przed wyjściem z domu, ale mogłam o tym zapomnieć. Przed godziną 20:00 docieramy do Andrychowa. Odbieramy pakiety startowe z mapą i opisem trasy. Następnie udajemy się na Mszę. 

EDK z roku na rok przyciąga coraz więcej ludzi. Z Andrychowa do Kalwarii wyruszyło ponad 700 osób podzielonych na kilka tras. Nasza grupa składała się z czterech osób.

Napiszę Wam jaka jest rekomendacja trasy przez Organizatorów EDK:
 "Trasa bardzo wymagająca, przeznaczona dla wytrawnych piechurów i osób aktywnych fizycznie, regularnie ćwiczących a szczególnie zaprawionych w długich pieszych wędrówkach.
Trasa posiada dużą ilość podejść.
Prosimy o rozważny wybór trasy w zależności od indywidualnych predyspozycji fizycznych."

Długość trasy: 42 km
Suma przewyższeń 1530m

Jednym z założeń EDK jest przejście tej drogi w milczeniu. Niestety nam w tym jeszcze nie udało się do końca wytrwać. Kiedy tak szliśmy czekałam, aż w końcu się ktoś odezwie...

Trasa w większości przebiegała przez tereny górzyste Beskidu Małego. Wiem, że powinnam była się skupić na czymś innym, ale w myślach wyobrażałam sobie jak pokonuję tą trasę na rowerze. Niektóre z tych odcinków miałam okazję już kiedyś przejechać.

Idzie mi się całkiem dobrze...chociaż na początku ciężar plecaka mnie przywala, a przecież nie brałam nie wiadomo czego. Idziemy zielonym szlakiem. Do 10 km w większości jest "płaski" teren. Później zaczyna się strome podejście na Gancarz. Buty ledwo trzymają się podłoża ponieważ ślizgają się na śniegu i błocie. Na około 13 km docieramy do Schroniska PTTK "Leskowiec" - jest taka mgła, że jakbym nie wiedziała, że ono tam jest to pewnie bym nawet nie zauważyła. Robimy chwilę przerwy żeby coś zjeść. Kiedy okazuje się, że to jest dopiero 13 km, a przecież idziemy już tak długo to nie ukrywam, że trochę się rozczarowałam. Zaczynałam marzyć o tym żeby znaleźć się w ciepłym śpiworze i mogę spać nawet na tej ławce koło schroniska. Szybka kalkulacja...zostaje jeszcze 30 km. Jest już po północy. Żeby nie zamarznąć zaczynamy biec mijając po drodze sporo osób. Kiedy biegnę czuję się znacznie lepiej. Trochę nie wygodnie bo cały czas ten plecak wadzi, ale nie ma co narzekać...
 Później wkraczamy na tereny asfaltowe - nogi muszę się przyzwyczaić do nowej nawierzchni. Około 25 km znajdujemy się w miejscowości Zembrzyce. Byłam tam kilka lat temu więc coś mi tam świtało w głowie gdzie ja jestem. 


Cała droga to walka ze sobą i bicie się z własnymi myślami. Czasem trzeba przekroczyć taki próg wygody żeby dowiedzieć się o sobie czegoś nowego. Na każdej stacji EDK zatrzymywaliśmy się czytając rozważania. Tak naprawdę zawsze muszę to jeszcze przeczytać wszystko w domu na spokojnie bo w takich ekstremalnych warunkach naprawdę mało co do mnie dociera. Niektóre odcinki trasy pokonywałam z zamkniętymi oczami co jakiś czas kontrolując czy idę prosto i nie wpadnę zaraz do jakiegoś rowu. Kiedy nad ranem dotarliśmy do celu po około 10 godzinach satysfakcja była ogromna.

Jeżeli chodzi o rozważania to nie będę ich Wam tutaj przytaczać. Była tylko jedna rzecz, która pomimo zmęczenia zapadła mi głęboko w pamięć. Często kiedy trzeba coś zorganizować to najlepiej obarczyć tym zadaniem kogoś innego.Ja? Ja nie mam czasu...mnie to przecież nie dotyczy! Niech ktoś inny to zrobi! A może trzeba dać coś od siebie i powiedzieć "Ja się tym zajmę" ;)

Na tym kończę swój wpis podsumowujący EDK. Zdaje sobie sprawę, że wiele osób i tak tego nie przeczyta bo przecież to nie jest opis wycieczki rowerowej. Jeżeli jednak jesteś w tym miejscu to niezmiernie mi miło ;) Ten wpis nie jest też jakimś idealnym świadectwem wiary jakby niektórzy tego oczekiwali. Uważam, że niektóre rzeczy powinno się zachować dla siebie. Jednak polecam Wam wybrać się kiedyś na taką Drogę...jest to niesamowite doświadczenie. 

Powrót do domu samochodem można powiedzieć, że też był ekstremalny...M. musiał się kontrolować żeby nie zasnąć za kierownicą. A ja zaraz po powrocie do domu musiałam się zbierać do pracy...

Miałam pisać mało, a się znowu rozpisałam ;) 

Zapraszam na małą fotorelację.



Leskowiec...widoczność równa zero :D
Gdzieś w lesie...



Nad ranem...ostatnie km :)

Udało się :)
Pozdrawiam
Kamila :)

 P.S. 
Relację z wcześniejszych lat: KLIK

poniedziałek, 21 marca 2016

Niebieski czwartek - Miejska Góra w Limanowej ;)

Jest! W końcu się doczekałam :) Wiosna? Nie! Mój rower Canyon. Trochę czasu spędził w serwisie u M., ale muszę przyznać, że jest jak nowy - dziękuje. Zostały założone nowe opony, które mają grubszą ściankę. Mam nadzieję, że nie będę już tak chwytać kapci. Poprzednie białe gripy były już tak zdarte od jazdy, że nie było się nawet czego chwycić. Wybrałam z niebieskimi dodatkami...uzasadnienie proste. Będą pasować do moich niebieskich oczów i oczywiście do niebieskich elementów "Nerwusa" :). Rower został rozebrany na części pierwsze więc miał konkretny przegląd.

Tak dawno na nim jeździłam, że było to dla mnie trochę dziwne uczucie. Kiedy przesiadam się ze "sztywniaka" na niego od razu mam wrażenie "Wow jaka szeroką kierownica" :D.
Razem z Gosią w czwartek ruszyłyśmy na Miejską Górę (716m) - wizytówkę Limanowej. Jechałyśmy żółtym szlakiem gdzie umieszczone są stacje Drogi Krzyżowej. Jest tam naprawdę bardzo stromo. Im byłyśmy wyżej to pojawiał się jeszcze śnieg. Momentami nie dało się jechać i trzeba było zejść :D Na szczycie Miejskiej przywitały nas piękne widoki, które można podziwiać z tarasu widokowego krzyża.Ten wysoki krzyż zwany Krzyżem Jubileuszowym ma wysokość 37 metrów, rozpiętość ramion 13 m, a w momencie wybudowania był największym krzyżem w Polsce. Możemy zobaczyć tutaj panoramę Beskidu Wyspowego, Beskidu Sądeckiego oraz Gorców. Przy dobrej widoczności czasem udaje się zobaczyć Tatry.
 Po przejściu od krzyża kilkaset metrów szlakiem w północno-wschodnim kierunku otwiera się druga panorama widokowa na zachodnią i północną część Beskidu Wyspowego niewidoczną spod krzyża – w tamtym punkcie zasłaniają ją drzewa.

Następnie ruszyłyśmy szlakiem w kierunku Łysej Góry gdzie znajduje się wyciąg narciarski. Zamiast na nartach zjechałyśmy tam na rowerze - naprawdę fajna zabawa.

Dalej kierujemy się na przełęcz pod górą Sałasz, które wchodzi w skład Pasma Łososińskiego. Zjazd robimy bez szlaku do miejscowości Laskowa. W ostatnim czasie porobiło się tam sporo dróg, które powstały podczas zwózki drewna. Oczywiście wpakowałyśmy się w największe błota jakie tylko się dało. W końcu FREERIDE :D. Całe ubłocone dotarłyśmy do Laskowej, a następnie z mokrymi butami i trzepiąc się z zimna jechałyśmy do domu :)





Nasz cel :)
Im wyżej tym więcej śniegu...
Momentami pokazywało się słońce :)
Widoki ze szczytu Miejskiej Góry.
Krzyż Jubileuszowy.
Na wyciągu narciarskim Limanowa-Ski.
Zjazd do Laskowej.
Tutaj jeszcze czysty przed wyprawą :D

Pozdrawiam
Kamila ;)

czwartek, 17 marca 2016

Paproć i Zęzów w Beskidzie wyspowym - rowerowo ;)

Za ten wpis zabieram się już od dłuższego czasu, ale przejdźmy do konkretów :D

W niedzielę 6 marca razem ze znajomymi wybraliśmy się na Górę Paproć (643m) w Beskidzie Wyspowym. Pomimo, że byłam tam już na rowerze setki razy to i tak udało się poznać jeszcze nową drogę i tak oto zamiast asfaltem jechaliśmy przyjemną ścieżką przez las.


Na Paproci :)
Pomimo niedużej wysokości, z otwartych polan na szczycie Paproci możemy podziwiać niesamowite widoki. Panorama widokowa obejmuje Kostrzę, Pasierbiecką Górę wraz z Kamionną, Pasmo Łososińskie, Ostrą, Cichoń, Przełęcz Słopnicką, Mogielicę, Łopień, Ćwilin, Przełęcz Gruszowiec i Śnieżnicę,a także rozłożone w dolinach i na stokach gór miejscowości:Łososina Górna, Pasierbiec, Laskowa, Limanowa, Słopnice, Dobra, Tymbark. Przy dobrej widoczności możemy zobaczyć nawet Kraków.





Na szczycie wznosi się stalowy krzyż i kaplica pw. Matki Boskiej Królowej Beskidów, wybudowana przez wiernych z okolicy, jako wotum na przełom tysiącleci.


Zjazd zielonym szlakiem do krainy sokiem płynącej czyli do Tymbarku :). Tak dawno tędy nie jechałam, że powalone drzewa na środku trasy trochę mnie zaskoczyły. Mam nadzieję, że szybko zostaną usunięte z drogi i będzie można zachować płynność zjazdu.



Po zjeździe naszym oczom ukazuje się rynek w Tymbarku.



Naszym dalszym celem jest szczyt Zęzów (692 m). Nazwa Zęzów pochodzi od niemieckiego słowa Sehnsuch oznaczającego tęsknotę. Za czasów Kazimierza Wielkiego znajdującą się u jego podnóży miejscowość Tymbark (niem. Tannenberg) zasiedlili koloniści niemieccy. Tęsknili oni jednak za swoją ojczyzną i wychodzili na szczyt Zęzowa, by spojrzeć w jej kierunku


Trochę pokręciłam drogi, ale w ostateczności udało się dotrzeć na miejsce. Zjazd był tam gdzie nas poniosło. Może nie należał do najlepszych bo wszędzie było pełno gałęzi, ale i tak ten dzień należał do udanych. Po powrocie do domu zostawiłam rower i wskoczyłam jeszcze w buty biegowe :).


Na zdjęciu tego może nie widać, ale było stromo :)

Pozdrawiam
Kamila :)

P.S. Zapraszam również do zapoznania się z tą trasą w bardziej rozbudowanej wersji tj. Paproć, Zęzów, Kostrza, Kamionna - 35 km. 
http://camilla14a.blogspot.com/2015/04/paproc-zezow-kostrza-kamionna-czyli.html

wtorek, 8 marca 2016

Szczebel w Beskidzie Wyspowym - zjazd, który potrafi sprowadzić na ziemię ;)

W niedzielę 28 lutego razem ze znajomymi wybraliśmy się na pieszą wycieczkę. Naszym celem była góra Szczebel (977 m)  w Beskidzie Wyspowym. Wyruszyliśmy z miejscowości Mszana Dolna. Na początku droga wiodła asfaltem, a później przeprawa przez potok i zaczęła się prawdziwa "wspinaczka".



Góra Szczebel przez niektórych rowerzystów traktowana jest jako wyznacznik umiejętności. Jeżeli myślisz, że potrafisz super jeździć to przyjedź tutaj. Zjazd ten potrafi szybko zweryfikować umiejętności. Moim marzeniem jest tam kiedyś płynnie zjechać...i być dalej w jednym kawałku :D


Każde moje wyjście tą trasą doskonale pamiętam. Po raz pierwszy było to w 2008 roku kiedy startowałam w Ekstremalnym Maratonie Pieszym Kierat na 100 km. Była gdzieś godzina 5 nad ranem, ponad 50 km w nogach. Ubrania przemoczone od deszczu...po prostu żyć nie umierać. Góra ta już zawsze będzie mi się z tym kojarzyć.

Nachylenie w niektórych miejscach...
W niedzielę trochę się wlekłam w tyle bo zaczynało mnie łapać jakieś przeziębienie, które później rozłożyło mnie skutecznie na tydzień. 

Po dotarciu na szczyt zrobiliśmy krótki odpoczynek na pogaduchy :) 

Kapliczka na szczycie.
Na szczycie znajduje się pomnik poświęcony papieżowi Janowi Pawłowi II, który był tutaj dwukrotnie w czasie swych górskich wędrówek.


Idąc kawałek dalej możemy podziwiać piękne widoki. Paralotniarze szczególnie upodobali sobie to miejsce. W okolicy znajduje się również jaskinia Zimna Dziura. Została opisana przez geologów już w I połowie XIX w. Lód podobno utrzymuje się w niej do połowy lata. Kiedyś to sprawdziłam i owszem było zimno, ale lodu nie było tam ani grama ;) Długość korytarzy wynosi około 25m.


Patrząc na przenośny termometr B., aż trudno uwierzyć, że to zima :)


Tym razem nie była to wyprawa rowerowa, ale cel był taki: znaleźć jakieś fajne opcje do zjazdu i co? M. ma takiego nosa, że zaraz wynalazł super miejscówkę :D Jak tylko rowery będą gotowe do jazdy to ruszamy ;) Podjęcie się zjazdu z tej góry będzie dla mnie sporym wyzwaniem ;)

Zapowiada się super :D

Pozdrawiam
Kamila ;)

P.S. Polecam rowerową wersję. Trasa: Luboń, Szczebel, Zembalowa: 
http://camilla14a.blogspot.com/2014/08/lubon-wielki-szczebel-zembalowa.html 

I filmik na zachętę :D http://www.pinkbike.com/video/372356/

czwartek, 3 marca 2016

Podziękowanie za głosy w konkursie Blog Roku 2015 ;)

Przez ostatnie kilka dni żyłam konkursem "Gala Twórców- Blog Roku 2015".
Teraz wracam do rzeczywistości :)

Mój blog "Kamila i jej rower" w kategorii "pasje i twórczość" zajął 15 miejsce na 319 zgłoszeń. Dzięki Wam udało się zebrać 270 głosów - najważniejsze w tym wszystkim jest to, że wysyłając SMS pomogliśmy Dzieciakom z Fundacji Dziecięca Fantazja ;) Do ostatniego momentu nie wiadomo ile głosów ma dany blog. Do finałowej dziesiątki brakło niestety 53 głosów. Mam nadzieję, że w przyszłym roku się uda ;) 

Mimo to myślę, że tytuł Spamera Tygodnia należy mi się bez dwóch zdań :D Dziękuje również wszystkim, którzy rozpowszechniali informację o konkursie, a także za wszystkie słowa wsparcia - to naprawdę dużo dla mnie znaczy.

Gratulacje dla Blogerów, którzy przeszli do III etapu i będą teraz oceniani przez Kapitułę Konkursu. Nie ukrywam, że lektura niektórych blogów pochłonęła mnie bez końca :)



Pozdrawiam
Spamerka Kamila :D