piątek, 5 czerwca 2015

Małe Pieniny :)

Ostatnia niedziela niewiele by brakło, a została by spędzona na leniuchowaniu. W pewnym momencie zapadła jednak spontaniczna decyzja, że ruszamy na rower. W ekspresowym tempie razem z M. zaczęliśmy się zbierać. Kierunek Szczawnica. Na miejscu byliśmy około godziny 15:00 więc trochę późno jak na tak ambitną trasę. Dokładnie wyruszyliśmy z miejscowości Szlachtowa - jest to dawna wieś łemkowska położona w Beskidzie Sądeckim. Żółtym szlakiem kierujemy się na Wysoki Wierch (899m). Jest to dość wyodrębniony, bezleśny, kopulasty szczyt, ze wszystkich stron otoczony dużymi łąkami. Dzięki temu rozciągają się z niego jedne z najładniejszych w Pieninach widoków na Masyw Trzech Koron, Tatry, Gorce, Beskid Wyspowy, Beskid Sądecki i pobliską Grupę Golicy. W dole dwie słowackie wsie: Leśnica i Wielki Lipnik oraz polska Szlachtowa. Dzięki temu, że szczyt jest odkryty, jest również wykorzystywany przez paralotniarzy oraz modelarzy samolotowych, którzy urządzają na nim zawody modeli latających.

"Leżeć w trawie liczyć chmury..." :)
Trochę wypychania roweru pod górę było...
Za to widoki były nieziemskie :)

Upały były niemiłosierne. Ostatnie podejście na szczyt Wysokiego Wierchu było w takim pionie, że bardziej od mięśni nóg to czułam ręce. Po tym jak nacieszyłam oczy pięknymi widokami czas na zjazd. Tak dawno nie jeździłam na rowerze w terenie, że zanim nabrałam pewności to trochę czasu upłynęło. Większość odcinków pokonywanych jest według fantazji M. czyli jednym słowem totalny freeride przez łąki gdzie pasą się barany :D

Na szczycie Wysokiego Wierchu.
Gotowa do zjazdu :D

Niektóre drogi sami sobie wyznaczaliśmy :)
Z Wysokiego Wierchu zjechaliśmy do miejscowości Wielki Lipnik  Miejscowość położona jest na wysokości 540–580 m n.p.m. w dolinie rzeki Lipnik pod Wysokim Wierchem na granicy dwóch regionów geograficznych: Pienin i Magury Spiskiej. Przebiega przez nią droga z  Czerwonego Klasztora do miejscowości Hniezdne.


W miejscowości jest źródło wody mineralnej o składzie podobnym do słynnej dawniej wody ze Śmierdzionki Głównym zabytkiem jest greckokatolicka cerkiew św. Michała z 1794 r. z barokową kopułą na wieży, jedną nawą i kolistym prezbiterium. Znajduje się w niej ikonostas z początków XX w. i bogato zdobiony chór. Obok niej źródło zwane Źródłem św. Andrzeja z wodą mineralną. W centrum wsi duża lipa o czterech pniach, która jest pomnikiem przyrody.

Od cerkwi prowadzi czerwony szlak na Veterný vrch (Wietrzny Wierch 1111m). Po drodze co jakiś czas mijamy się z innymi turystami. Jednak szlaki te są bardzo mało uczęszczane o czym świadczą nie wydeptane ścieżki w niektórych miejscach. Takie trochę odludzie :)


Wietrzny Wierch zdobyty :)

Rokuś i Nerwusek :D
Później jedziemy bez żadnych szlaków i docieramy na Polanę 950 m. Następnie zielonym szlakiem przez Horbalovą na Strananską Przełęcz. Momentami idziemy jakimiś podmokłymi terenami, ale to jest podobno szlak. Zresztą na trasach z M. już mało co mnie dziwi :D. Przez przełęcz przebiega asfaltowa droga, gdzie znajduję się kapliczka.


Stamtąd idziemy/jedziemy na szczyt Wysokie Skały (1050 m). Szczyt Wysokie Skałki (Wysoka) notowany jest już w starych źródłach historycznych. Prowadzono na nim nawet poszukiwania górnicze i już wtedy wiedziano, że jest najwyższym szczytem Pienin. W dokumencie górniczym z 1739 r. przeczytać możemy: „Ta góra jest najwyższa między innymi górami i okrągła, na której skała jest jako zamek. Przystęp do niej jest zbyt przykry, zaledwie człek pieszy wniść może.” Od dawna też była zwiedzana przez turystów. W 1929 r. odnotowano pierwsze wejście zimowe na nartach dokonane przez Mariana Gotkiewicza z towarzyszami.


W miejscu gdzie szlak zielony spotyka się z niebieskim trawersujemy szczyt Wysokiej.

Było bardzo zielono :)
Trawers na stokach Wysokiej częściowo jest nieprzejezdny ponieważ leżące drzewa w znaczący sposób to utrudniają. Podłoże było jeszcze po ostatnich opadach deszczu wilgotne wiec o poślizgnięcie się nie było trudno. Ostry zjazd po korzeniach i po kamieniach zmusza mnie do zejścia z roweru. M. z małym zachwianiem jakimś sposobem to pokonuje - podziwiam :). Opuszczamy niebieski szlak i po bezdrożach kierujemy się do Jaworek.

Miejsca gdzie czasem było trudno przejechać.
Po jakimś czasie docieramy do Schroniska pod Durbaszką (834m). Nie wchodzimy jednak bo czas nas goni. Budynek ten powstał w latach 1949-1952 jako wzorcowa bacówka do wypasu owiec. Ostatecznie nie został on jednak wykorzystany do celów hodowlanych, a w 1973 roku z inicjatywy grupy instruktorów harcerskich przejął go Wydział Oświaty Miasta Krakowa, celem stworzenia bazy turystycznej dla młodzieży. W latach 70. i 80. w budynku przeprowadzono szereg prac remontowych i adaptacyjnych. Obecnie pod względem organizacyjnym obiekt stanowi filię Młodzieżowego Domu Kultury DOM HARCERZA w Krakowie.
Schronisko pod Durbaszką.
Na koniec szybki zjazd po łąkach. M. pokazuje mi miejsca na skałach gdzie kiedyś skakał. W pobliżu trasy znajduję się Wąwóz Homole, który warto odwiedzić.


Trasa wyniosła około 30 km. Po dotarciu do samochodu i lekkim ogarnięciu się jazda do sklepu po pomarańcze, które za mną "chodziły" całą trasę. Licytacja się kto jest mniej ubłocony i kto wychodzi z samochodu. Ostatecznie i tak padło na mnie :D. Po dotarciu do domu szybka kąpiel i jeszcze z mokrymi włosami pędem do pracy... :D

:D


 


Pozdrawiam

Kamila :)

P.S. Zapraszam również na relację z mojej wcześniejszej wyprawy rowerowej tyle, że w zimie :)

2 komentarze:

  1. Trochę tam jeździłem. Zjazd z pod durbaszki jest fajny pamiętam. Ja teraz pojeździłem trochę po Słowacji. Polecam W niższych tatrach mają gdzie jeździć. Można legalnie wjechać prawie na 2000 metrów :http://andrzejakowacz.blogspot.sk/2015/05/krolewska-hala.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Więcej fotografii z tego regionu można zobaczyć u mnie na stronie, zapraszam.

    http://baronphotography.eu/wysoki-wierch-galeria-zdjec/

    OdpowiedzUsuń