Naszym celem był Wielki Chocz na Słowacji (Veľký Choč, 1608 m) - jest to najwyższy szczyt całych Gór Choczańskich w Karpatach Zachodnich.
Do miejscowości Jesenova dotarliśmy około 7 rano. Wszyscy trochę zaspani...jednak M. znalazł skuteczny sposób żeby nas wygonić z samochodu. Naszym oczom ukazał się Wielki Chocz. Początek trasy był bardzo błotnisty więc nasze buty szybko nabrały dodatkowej masy. Śniadanie na polance połączone z podziwianiem gór, które gdzieś w oddali przedzierały się przez mgłę. Czas wstawać...dawno nie wychodziłam po tak stromej górze. M. po drodze wypatrzył sobie żleb do zjazdu na skiturach...nie mam pojęcia jak tam się da zjechać. Im bliżej szczytu tym więcej śniegu, miejscami bardzo ślisko. Spotkaliśmy kilku turystów jednak nasza ekipa była najliczniejsza :).
Pod górę wychodziliśmy czerwonym szlakiem, a schodziliśmy zielonym. |
Widoki po drodze. |
Momentami było tak stromo, że trzeba było wspomóc się łańcuchami. |
Wielki Chocz zdobyty :) |
Tablica z kierunkami gdzie jest jaka góra. |
M. już sobie upatruję warianty zjazdów na przyszłość :) |
Ekipa :) |
Wygłupów nie brakowało :D |
W oddali polana z Hotelem Chocz. |
Regulamin :) |
Warunki chyba lepsze niż na moim kursie taternictwa jaskiniowego :D |
M. wypatrzył na mapie, że w okolicy szlaku znajduje się jaskinia. Po tym jak zeszliśmy z trasy każdy udał się w innym kierunku by ją odnaleźć. Po 5 minutach była już znaleziona. Na początku trzeba się przeczołgać przez spory głaz, a w środku można już swobodnie wyprostować kości.
Po wyjściu z jaskini. |
Po wyprawie umyliśmy trochę buty - kultura musi być :D
Wracając już do domu mijaliśmy Zamek Orawski, który uważany jest za jeden z piękniejszych zamków na Słowacji. Góruje nad miejscowością o nazwie Orawskie Podzamcze. Wznosi się na skale, 112 metrów nad lustrem rzeki Orawy. Położony jest niedaleko granicy Polski. Jako ciekawostkę dodam, że kręcono na nim jeden z odcinków serialu Janosik.
I tak oto przebiegła nasza wyprawa. Potwierdza się, że najlepsze wyprawy to nie te, które były planowane od tygodni, ale te spontaniczne :)
Mapka z trasy:
Pozdrawiam Kamila :)
bardzo lubię Słowację! Tereny górzyste są tam bardzo piękne. Na Wielkim Choczu JESZCZE nie byłem... Teraz zimuje, ale od wiosny ruszam tu i tam... :) Pomyslcie o wypadzie do PARCUL NATURAL MUNŢII MARAMURESULUI.
OdpowiedzUsuń/lupus
Hej Lupus :) To dlatego Cię nigdzie nie widać bo zapadłeś w sen zimowy :D Jak będziesz się wybierać gdzieś w teren to daj znać :)
UsuńTo zdjęcie na pniu wygląda bardzo znajomo :D
OdpowiedzUsuńHehe ciekawe czemu? :)
UsuńByłem w tym zamku rok temu, naprawdę oszałamiający architektonicznie, polecam :) Na jakąś górę też właziłem, ale to mnie Słowacy po prostu zawieźli i jeszcze spili, więc nawet nie wiem, czy to ta... :D
OdpowiedzUsuńJak będzie więcej czasu to mam zamiar go zobaczyć :) Hmmm czyli poznałeś gościnność Słowaków :D
OdpowiedzUsuńWitam, pytanko czy da się zdobyć te trasę rowerem i jaki byłby stopień trudności, pytam bo córka się napaliła??
OdpowiedzUsuńWitam :)
UsuńNa Wielkim Choczu byłam jedynie pieszo. Mam nadzieję, że uda mi się tam wyskoczyć na rowerze. Nie wiem ile Twoja Córka ma lat i jak jeździ, ale według mnie górne partie są bardzo ambitne. Są tam skały z łańcuchami gdzie nie jeden doświadczony może mieć problemy ze zjazdem. Oczywiście te odcinki można pokonać sprowadzając rower :) Pozostała część trasy myślę, że bez problemu do zdobycia. Polecam bo przy pięknej pogodzie widoki są niesamowite. Pozdrawiam :)