sobota, 27 grudnia 2014

Wielki Chocz zdobyty :)

W sobotę 20 grudnia zerwałam się na równe nogi. Zaspałam...szybko wskoczyłam w przygotowane dzień wcześniej ubrania, wrzuciłam do plecaka wszystko co może się przydać...nie zapominając oczywiście o jedzeniu i o kotletach, które smażyłam w piątek późnym wieczorem :D. Godzina 4:30 ekipa zawitała pod mój dom. M.,A., i Pan K. :D. Ruszyliśmy do Mszany Dolnej gdzie czekał na nas zaspany M. 

Naszym celem był Wielki Chocz na Słowacji (Veľký Choč, 1608 m) - jest to najwyższy szczyt całych Gór Choczańskich w Karpatach Zachodnich.

Do miejscowości Jesenova dotarliśmy około 7 rano. Wszyscy trochę zaspani...jednak M. znalazł skuteczny sposób żeby nas wygonić z samochodu. Naszym oczom ukazał się Wielki Chocz. Początek trasy był bardzo błotnisty więc nasze buty szybko nabrały dodatkowej masy. Śniadanie na polance połączone z podziwianiem gór, które gdzieś w oddali przedzierały się przez mgłę. Czas wstawać...dawno nie wychodziłam po tak stromej górze. M. po drodze wypatrzył sobie żleb do zjazdu na skiturach...nie mam pojęcia jak tam się da zjechać. Im bliżej szczytu tym więcej śniegu, miejscami bardzo ślisko. Spotkaliśmy kilku turystów jednak nasza ekipa była najliczniejsza :).



Pod górę wychodziliśmy czerwonym szlakiem, a schodziliśmy zielonym.




Widoki po drodze.


Momentami było tak stromo, że trzeba było wspomóc się łańcuchami.
W końcu dotarliśmy na szczyt. Widoków nie mieliśmy praktycznie żadnych - wszystko pokryte mgłą. Ci co mają szczęście i trafią na dobrą widoczność mogą podziwiać widoki na całą Orawę, Tatry Zachodnie i Tatry Wysokie, na Liptów, Tatry Niskie, Wielką Fatrę i Małą Fatrę. 

Wielki Chocz zdobyty :)
Tablica z kierunkami gdzie jest jaka góra.
M. już sobie upatruję warianty zjazdów na przyszłość :)
Ekipa :)
Wygłupów nie brakowało :D
W oddali polana z Hotelem Chocz.
Po drodze zatrzymujemy się na chwilę na Średniej Polanie gdzie znajduje się duży szałas. Dawniej służył on przy wypasie owiec, a w tym momencie służy jako miejsce noclegowe dla turystów, którym do szczęścia wiele nie potrzeba :). Są tam dwa pomieszczenia. W jednym jest kilka ławek i miejsce na ognisko, a w drugim sypialnia. Można też spać na stryszku. Nad drzwiami wejściowymi wisi tabliczka „Hotel pod Choczem” i jak to w każdym hotelu bywa regulamin. Szałas nie ma właścicieli więc do turystów należy pozostawienie po sobie porządku. Naprawdę dobre miejsce jeżeli ktoś chce pochodzić po górach i przenocować by następnego dnia znów ruszyć na szlak.



Regulamin :)
Warunki chyba lepsze niż na moim kursie taternictwa jaskiniowego :D

M. wypatrzył na mapie, że w okolicy szlaku znajduje się jaskinia. Po tym jak zeszliśmy z trasy każdy udał się w innym kierunku by ją odnaleźć. Po 5 minutach była już znaleziona. Na początku trzeba się przeczołgać przez spory głaz, a w środku można już swobodnie wyprostować kości.







Po wyjściu z jaskini.
Wbrew wcześniejszym opadom deszczu to pogoda naprawdę nam dopisała :).





Po wyprawie umyliśmy trochę buty - kultura musi być :D



Wracając już do domu mijaliśmy Zamek Orawski, który uważany jest za jeden z piękniejszych zamków na Słowacji. Góruje nad miejscowością o nazwie Orawskie Podzamcze. Wznosi się na skale, 112 metrów nad lustrem rzeki Orawy. Położony jest niedaleko granicy Polski. Jako ciekawostkę dodam, że kręcono na nim jeden z odcinków serialu Janosik.

I tak oto przebiegła nasza wyprawa. Potwierdza się, że najlepsze wyprawy to nie te, które były planowane od tygodni, ale te spontaniczne :)



Mapka z trasy:


Pozdrawiam Kamila :)

8 komentarzy:

  1. bardzo lubię Słowację! Tereny górzyste są tam bardzo piękne. Na Wielkim Choczu JESZCZE nie byłem... Teraz zimuje, ale od wiosny ruszam tu i tam... :) Pomyslcie o wypadzie do PARCUL NATURAL MUNŢII MARAMURESULUI.
    /lupus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Lupus :) To dlatego Cię nigdzie nie widać bo zapadłeś w sen zimowy :D Jak będziesz się wybierać gdzieś w teren to daj znać :)

      Usuń
  2. To zdjęcie na pniu wygląda bardzo znajomo :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłem w tym zamku rok temu, naprawdę oszałamiający architektonicznie, polecam :) Na jakąś górę też właziłem, ale to mnie Słowacy po prostu zawieźli i jeszcze spili, więc nawet nie wiem, czy to ta... :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak będzie więcej czasu to mam zamiar go zobaczyć :) Hmmm czyli poznałeś gościnność Słowaków :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, pytanko czy da się zdobyć te trasę rowerem i jaki byłby stopień trudności, pytam bo córka się napaliła??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam :)

      Na Wielkim Choczu byłam jedynie pieszo. Mam nadzieję, że uda mi się tam wyskoczyć na rowerze. Nie wiem ile Twoja Córka ma lat i jak jeździ, ale według mnie górne partie są bardzo ambitne. Są tam skały z łańcuchami gdzie nie jeden doświadczony może mieć problemy ze zjazdem. Oczywiście te odcinki można pokonać sprowadzając rower :) Pozostała część trasy myślę, że bez problemu do zdobycia. Polecam bo przy pięknej pogodzie widoki są niesamowite. Pozdrawiam :)

      Usuń