środa, 29 października 2014

Przehyba i inne takie - Zbieranina :)

Choróbsko odpuściło. Kask naprawiony, Można więc było ruszyć na rower. W sobotę wybrałam się na krótką przejażdżkę do miejscowości Tymbark (Tam gdzie produkują soki :)) zobaczyć jak M. prowadzi szkolenie dla Strażaków. Na miejscu wszyscy działali na całego i rozcinali samochód w celu uratowania poszkodowanych osób. Ja to bym jeszcze nim pojeździła :D. Popołudniu razem z D., K. i kolegą M. wyruszyliśmy na Przehybę (1173 m) znajdującą się w Beskidzie Sądeckim. Samochód zostawiliśmy na parkingu i pieszo...dobrze przeczytaliście PIESZO ruszyliśmy asfaltową drogą do schroniska na Przehybie. Na szczycie zamówiłam sobie kiełbaskę, ale jak zwykle sobie nie pojadłam. Za to piwo grzane z goździkami polecam :). Kiedy wychodziliśmy było już całkiem ciemno. Moja czołówka w dodatku jedyna poszła w ruch. Po drodze ożywione dyskusje na temat fizyki, matematyki, wszechświata...jak wspaniale było by poznać odpowiedzi na pytania, na które jeszcze nikt nie znalazł odpowiedzi :). Po całej wycieczce miałam małe zakwasy...musiałam podwójnie przewracać nogami żeby za nimi nadążyć :).


A może taki kask? :)
Rozcinanie samochodu.
Ja, D., M., a K. robił zdjęcia :)




:)
W drodze na szczyt towarzyszyła nam mroczna mgła.

Pozdrawiam Kamila :)

2 komentarze:

  1. świetne fotki ;-) - szczególnie ta ostatnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba :) Ostatnia fotka miała być taka mroczna i chyba się udało :P Pozdrawiam :)

      Usuń