środa, 1 października 2014

"Leżeć w trawie, liczyć chmury..." ;) - MTB

W poniedziałek z samego rana pobudka z zamiarem upieczenia kotletów na całodzienną wyprawę rowerową. Hmmm, a dobra pośpię jeszcze. I tak później w pośpiechu robiłam 10 rzeczy naraz. M. przyjechał po mnie i ruszyliśmy do Piwnicznej Zdrój, a dokładniej na osiedle Kosarzyska. Wysiadając z samochodu było mi trochę zimno więc oczywiście ubrałam się cieplej po to tylko by moje ubrania przejechały się w plecaku. Jedziemy niebieskim szlakiem na Kamienny Groń (758 m n.p.m.). Po drodze piękne widoki. Całkiem odmienne od tych, które można zobaczyć w Beskidzie Wyspowym. Polana Niemcowa (963 m n.p.m) urzekła mnie od samego początku. Z kilku minutowej przerwy zrobiło się pół godziny. M. zasugerowałam, że może by coś zjadł, a sama poszłam robić zdjęcia :D. Jako ciekawostkę napisze, że w górnej części polany, pod lasem działała dawniej szkoła na Niemcowej. Działała w latach 1938 -1961 ( z przerwą wojenną). Była to szkoła 4-klasowa z jednym nauczycielem, a uczęszczało do niej 15-25 dzieci. Jedyny nauczyciel służył nie tylko dzieciom, ale i ich rodzicom: czytał gazety ciekawym świata gazdom lub użyczał swego radia “na kryształek”, aby posłuchali “co tam panie w polityce”, uczył czytania i pisania analfabetów, wieczorami wabił młodych grą na skrzypkach. Była tutaj nawet wypożyczalnia książek z miejskiej biblioteki (zazwyczaj przyniesionych na plecach przez nauczycieli). Obecnie, obok jej ruin znajduje się pamiątkowa tablica z nazwiskami nauczycieli, którzy tutaj uczyli. Druga ciekawostka to taka, że w latach  PRL-u powstał o Niemcowej film dokumentalny i kilka audycji radiowych. Dalej czerwonym szlakiem przez Międzyradziejówki na Wielki Rogacz - tutaj spotykam kolegę A., z którym kiedyś byłam na Mogielicy. Chwilę porozmawialiśmy i rozjechaliśmy się każdy w swoją stronę :). Pora założyć kask i jazda w dół. Po drodze M. dobija całkiem oponę w rowerze (system bezdętkowy akurat w tym dniu nie zadziałał). Powrót do tradycyjnej dętki...ta jak na złość okazuję się dziurawa. I tutaj cud :D Zabrałam z auta M. dętkę, która siedziała w bagażniku. Bez tego mógłby być mały problem. Nie będę cytować co M. tam wygadywał podczas naprawy bo jeszcze by Wam uszy zwiędły.  W każdym bądź razie zarzekał się, że koniec jazdy na rowerze, koniec chodzenia po górach...a dzisiaj już planuje kolejne trasy :D. Robimy chwilową zamianę rowerów. Ja po raz pierwszy jadę na CANYON NERVE zwanym "Nerwuskiem", a M. wsiada na mój 4EVER ZETTA - zdecydowanie nie jest już na nim taki nerwowy. Za to ja na "Nerwusku" czuję, że mam większe możliwości do szaleństw :D Zjeżdżamy przez Przełęcz Obidza oraz Przełęcz Gromadzka i asfaltem do Suchej Doliny i do Kosarzyk. Trasę skróciliśmy i zamiast 40 km wyszło nam 20. Po powrocie do domu znowu mała zamiana rowerów <to skomplikowane>  ruszamy na górę Sałasz w Limanowej. Na Nerwusie mknę niczym błyskawica. Nie sądziłam, że zjazd tam może być tak fascynujący. Oczywiście M. wymyśla takie warianty, że za każdym razem odkrywam tą górę na nowo. Dojechaliśmy do skarpy, z której kiedyś mam zamiar zjechać. Z dołu wyglądała na bardziej łagodną. Stojąc tam na krawędzi stwierdziłam, że muszę dojrzeć do tego zjazdu. Odcinek, którego do tej pory nie miałam odwagi zjechać pokonuję kilka razy bo tak mi się spodobało latanie na fullu :D. 


I po co ja się znowu tak grubo ubrałam? :D
Jakieś gospodarstwo po drodze.
Przydrożna kapliczka.
Widok na Wierchomlę.
Na żółtym szlaku, którego o mało nie przeoczyliśmy. Na szczęście czuwałam ja :D
Tam jest tak pięknie :)


Na polanie Niemcowa.
:)



Zapraszam: http://www.okularysalice.pl/




Na Wielkim Rogaczu ze znajomym rowerzystą A. :)
Widoki <3


M. w swoim żywiole :D
M. :)


W domu przywitał nas Fruciak :)
Każdego dnia utwierdzam się, ż nie mogę żyć bez  M (t)B :)
Pozdrawiam Kamila :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz