wtorek, 13 maja 2014

Beskid Żywiecki z pazurkiem :)

Godzina 04:00 budzik uparcie dzwoni, a ja zastanawiam się po co...po chwili dociera do mnie, że razem z M. i M. jedziemy na podbój Beskidu Żywieckiego. Jeszcze 5 minut snu, jeszcze 10 i wstaję. Dojechaliśmy do miejscowości Ujsoły gdzie zostawiliśmy samochód na parkingu koło orlika i ruszyliśmy na szlak. Pierwszą rzeczą jaka się rzucała w oczy to była ogromna wycinka drzew, która miejscami obejmowała całe zbocza góry. Pogoda pomimo wcześniejszych opadów deszczów udała nam się idealnie. Ciepłe ubrania szybko wylądowały w plecaku...na szczęście dla mojego kręgosłupa nie w moim :D M. super masz ten plecak...(czyt. jesteś super :)). Zaplanowana trasa miała liczyć 53 km. Brzmi bardzo ambitnie zwłaszcza, że wszystko to teren. Trasa zawierała jedynie śladowe ilości asfaltu. Czarnym szlakiem rowerowym trawersujemy stoki góry Muńcuł (1165 m) i dojeżdżamy na przełęcz Kotarz (975 m). Dalej kierujemy się zielonym szlakiem poprzez Rycerzową Małą do Bacówki PTTK na Rycerzowej. Tutaj M. i M. zakładają się czy wyjadą, a ja postanowiłam oszczędzić siły i trochę popchać rower. W końcu jeszcze sporo km przed nami. Widziałam ten podziw w oczach innych turystów jak uparcie jechali. Na polanie chwila odpoczynku, a następnie obieramy czerwony szlak biegnący wzdłuż granicy Polski i kierujemy się przez Rycerzową Wielką (1226 m) i Majcherową (1105m) do schroniska PTTK na Przegibku. Jest około południa więc czas na obiad :). Tego mi było trzeba do dalszej jazdy. Z pełnymi brzuchami trudno się ruszyć, ale nie ma na co czekać. Deser będzie później. Dalej jedziemy czerwonym szlakiem poprzez Kikule (1119 m), Jaworzynę (1047 m), Małą Raczę (1153 m) i na Wielką Raczę (1236 m) do schroniska. Deser? Naleśniki z truskawkami pozostawię bez komentarza...M. i M. wystarczająco je skomentowali, a nazywanie tego czegoś truskawkami to aż wstyd. Z Wielkiej Raczy zjeżdżamy czerwonym szlakiem do Zwardonia. Czerwony szlak cały czas biegnie wzdłuż granicy ze Słowacją. Po drodze mijamy Obłaz (1042 m), Magurę (1073 m), Kikulę (1119 m) i Beskid Graniczny. W międzyczasie zaliczam dosyć poważnie wyglądający upadek. Jechałam z dużą prędkością z góry, aż tu nagle pojawiła się belka. Wpadłam na nią i jeszcze w koleiny i już po mnie. M. krzyczał już wcześniej żebym zwolniła, ale nie byłam w stanie nawet tego usłyszeć bo tak się wszystko szybko działo. Kamera to zarejestrowała więc mogłam zobaczyć co zrobiłam. Od góry w dół cała byłam mokra i z błota. A przed nami jeszcze 30 km. Ze strony moich towarzyszy pojawia się propozycja skrócenia trasy, ale na takie coś bym nie pozwoliła. Nie po to wstawaliśmy o 4 w nocy, żeby przejechać jakieś 30 km. Przebrałam się w ubrania z długimi rękawami. Gdybym ich nie oddała w depozyt do plecaka M. mogłoby być ciężko. Z emocji aż dostaję gęsiej skórki bo tak mi zimno. Moja mina jest trochę nie tęga, ale po jakimś czasie jak już trochę wyschłam jest ok. Jakie wnioski z tego wszystkiego? Zwolnić? Nie to raczej nie wchodzi w grę. Chyba muszę mieć więcej zapasowych ubrań :).  Mijamy Schronisko Dworzec Beskidzki i początkowo czarnym szlakiem, a potem czerwonym wspinamy się na Rachowiec (954 m). Po 3 kapciach M. i M. myślałam, że już będzie bez przygód. Niestety 3 km przed dojechaniem do asfaltu M. odkrywa, że jego amortyzator coś szwankuje. Jadę więc z M. jak najszybciej w stronę samochodu około 10 km przez miejscowości Sól, Rycerke Dolną i Rajczę do Ujsołów z zamiarem pojechania po M. Docieramy do auta i jazda... nie mija 5 minut, a na horyzoncie pokazuje się M., któremu podeszwy w butach aż się paliły od biegu. Zmęczeni, a zarazem usatysfakcjonowani udajemy się na pizzę i w drogę .W domu byłam o 23. Upragniona kąpiel i na dobranoc do poduszki jeszcze pooglądać obrazki z najnowszego magazynu rowerowego BikeBoard ( Na czytanie już nie miałam sił). Miał listonosz wyczucie czasu kiedy przynieść.

Dziękuje M. i M. po raz kolejny za super towarzystwo i genialną trasę :)

Zapraszam do zobaczenia filmiku z trasy :) 
http://www.pinkbike.com/video/362814/

Więcej zdjęć z trasy :)
https://plus.google.com/photos/107649252149217024712/albums/6012910845013707089


Zaczęło się od przejazdu przez rzeczkę/


Wycinka drzew.


Dlaczego zamierają świerki?? Bo je wycinacie!!


Kapeć nr 1, a jeszcze były 2.
<3


Piękne widoki.


Bacówka PTTK na Rycerzowej.


Bardzo stromy zjazd. Zdjęcie tego niestety nie pokazuje jak bardzo.
Herbatka :)
Cebrzyki :D
Kot, który był tak leniwy, że nawet mu się uciekać nie chciało.
Drogowskazy przy schronisku na Przegibku.










Wielka Racza




Tak ubłocona to jeszcze w życiu nie byłam.




Według planu miało być 53 km, a wyszło jeszcze lepiej :)

 
Pozdrawiam Kamila :)

3 komentarze:

  1. Jeśli ten "bardzo trudny zjazd" to pod szczytem Rycerzowej na czerwonym szlaku w kierunku Przegibka i kolega tam zjechał w całości - to podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to właśnie ten zjazd :) Jeszcze nie widziałam żeby moi towarzysze gdzieś sprowadzili rower :D Bo ja to czasem sprowadzę ukradkiem jak nikt nie widzi, ale raczej staram się zjeżdżać wszystko :p

      Pozdrawiam Kamila :)

      Usuń
    2. Ja się nie czaję, prowadzę często ;)

      Usuń