Zaległości z blogiem są takie, że aż wstyd. :( Trzeba się poprawić :). 20 marca czyli już dawno temu pojechałam do Mszany Dolnej. Chciałam pokręcić trochę km więc trasa asfaltowa idealnie się do tego nadawała. Na początku mijam miejscowości: Piekiełko, Tymbark, Dobra itd...a następnie wjechałam na drogę krajową. Trochę się jej obawiałam ze względu na pędzące samochody. Na szczęście było w miarę spokojnie i bezpiecznie dotarłam na miejsce. Z racji, że moją czołówkę pożyczył Brat zostałam bez oświetlenia. Rower zostawiłam więc w bezpiecznym miejscu, a do Limanowej udało mi się wrócić samochodem. Po chwili jazdy jednak żałowałam, że mogłam wracać tak jak przyjechałam, ale mogłabym zamarznąć. Kruszynka dotarła do mnie następnego dnia i znowu ruszyłyśmy w trasę. :)
"Rower zostawiłam więc w bezpiecznym miejscu" -czyli w PSP? ;P "Kruszynka dotarła do mnie następnego dnia i znowu ruszyłyśmy w trasę. :)" -no tak, na rowerze się jeździ, a nie wozi go samochodami! Zeby tak wykorzystywać facetów ;P Nieładnie!
"Rower zostawiłam więc w bezpiecznym miejscu" -czyli w PSP? ;P
OdpowiedzUsuń"Kruszynka dotarła do mnie następnego dnia i znowu ruszyłyśmy w trasę. :)" -no tak, na rowerze się jeździ, a nie wozi go samochodami!
Zeby tak wykorzystywać facetów ;P Nieładnie!