wtorek, 21 maja 2013

Nowe trasy, nowe możliwości...

Trasa, która na początku wydaje mi się bardzo trudna później staje się bardzo przyjemna i mogę się nią dzielić z innymi osobami. Ostatnio z D.i B. (pozdrawiam jeśli to czytacie) pojechałam ulicą Graniczną w stronę wyciągu narciarskiego...żałuję, że dopiero teraz poznałam tą trasę bo jest naprawdę świetna. Nie trzeba jechać tyle asfaltem i jest krótsza. Jak już jesteśmy przy dolnej stacji wyciągu narciarskiego to mamy do wyboru np. jechać na Sałasz lub na Miejską. Żeby nie było dylematu co będzie lepsze jedziemy na obie górki :) Pierwszy do zdobycia Sałasz i tutaj dzięki B. odkrywam nową trasę na górę. Ciężka, ale jak się uprzeć to da się wyjechać, ale popchać rower czasem też można. Kilka fotek na szczycie...i jazda w dół po kamienistej drodze. Bez kasku nie radzę się tam wybierać.

Następna do zdobycia Miejska Góra czyli trasa, którą już znam praktycznie na pamięć :) Mój ulubiony zjazd z tej góry tym razem uległ pewnym modyfikacjom. Po zjechaniu lasem trzeba było kilka km asfaltem żeby dotrzeć do głównej drogi. Nie tym razem. Kolejna świetna droga. W życiu bym nie wpadła na pomysł żeby tam skręcić. Nie ma to jak jazda w ekipie. Zawsze ktoś pokaże nowe szlaki. Jadąc w dół z "bananem na twarzy" pomyślałam jakie życie jest piękne :)

Wczoraj powtórzyłam tą trasę w trochę skróconej wersji...z racji, że już było późno. Pogoda była niepewna bo popołudnie było deszczowe, ale wieczorem było idealnie. Nie za gorąco, nie za mroźno :D. Towarzystwo M. więc czego chcieć więcej :) Jadąc w dół tym nowym szlakiem coś pomieszałam i wyjechaliśmy w całkiem innym miejscu...więc trasa do powtórzenia :)


Widoki z wyciągu narciarskiego w Limanowej.



Widoki z Miejskiej Góry.




Krzyż na Miejskiej Górze i nasze rowerki :)
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz