Wczoraj z pomocą Brata wyczyściłam pięknie amortyzator, łańcuch i inne takie :) A dzisiaj cały dzień mnie nosiło, żeby wybrać się na rower. Zresztą nie tylko mnie. Wieczorem wybrałam się na nocną jazdę z A. w kierunku Lipowego. Zawsze podczas takich wypraw albo nam światełka kiepsko świecą albo jakaś mucha do oka wpadnie...ale nie ma to jak dotlenić się przed snem. I piosenka, która kiedyś wpadło mi w ucho dzięki A. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz