sobota, 4 maja 2013

A kiedy tam dotarłam, pomyślałam...

"Tego dnia, tak bez przyczyny, postanowiłem trochę pobiegać. Pobiegłem do końca drogi, a kiedy tam dotarłem, pomyślałem, że pobiegnę na koniec miasta. A kiedy tam dotarłem, pomyślałem sobie, że przebiegnę przez hrabstwo Greenbow. A skoro dotarłem aż tak daleko, dlaczego miałbym nie przebiec przez cały stan Alabama? Tak właśnie zrobiłem. Przebiegłem przez Alabamę. Bez żadnego powodu. Po prostu biegłem dalej. Dobiegłem do oceanu. Pomyślałem, że skoro przebiegłem taki szmat drogi, to równie dobrze mógłbym zawrócić i biec dalej. Kiedy dotarłem do drugiego oceanu pomyślałem, że skoro jestem aż tutaj, to mógłbym równie dobrze zawrócić i biec z powrotem. Kiedy się zmęczyłem, szedłem spać. Kiedy zgłodniałem, jadłem. Kiedy musiałem pójść do... no wie pani... to szedłem" Forrest Gump 

To miała byś krótka wycieczka, ale kiedy dotarłam na jedną górę dlaczego miałabym nie pojechać na kolejną? :) 1 maja wybrałam się na Pasmo Łososińskie z dwóją znajomych. Jest to grzbiet górski w Beskidzie Wyspowym rozciągający się między Łososiną Górną koło Limanowej, a Jeziorem Rożnowskim.Długość całego grzbietu to około 20 km. 

Wyjechałam z Łososiny Górnej i swoimi skrótami dotarłam na wyciąg narciarski w Limanowej. Niektórzy już znają moje skróty :). Kawałek asfaltem, a później już leśnymi ścieżkami w kierunku góry Sałasz.I tutaj był planowany zjazd na Pisarzową, ale jak to skoro ja się dopiero rozkręciłam i chcę jechać dalej. Z racji tego, że wymyśliłam tą wycieczkę Panowie musieli mnie słuchać :) Kolejna górka to Jaworz. Jest to najwyższy szczyt na paśmie łososińskim (921 m n.p.m) zwany też Kretówką. Tutaj krótki odpoczynek i wejście na wieżę widokową gdzie z każdej strony otaczała nas mgła. Wejście na wieżę jest bardzo niebezpieczne o czym informują tabliczki. UWAGA! Wejście na wieżę widokową na własną odpowiedzialność lub Całowanie na wieży widokowej grozi utratą przytomności... nie wiem nie sprawdzałam, ale sprawdzę to następnym razem i Wam napiszę czy to prawda :) Dalej Babia Góra i nasz cel góra Chełm. Tutaj kilka pamiątkowych fotek i dylemat jechać w dół asfaltem czy może przez las bardzo stromym zjazdem. Wilk syty i owca cała. Ja z kolegą zjechałam przez las, a drugi kolega asfaltem. Później spotkaliśmy się na dole w Chomranicach i wracaliśmy już razem do Limanowej asfaltem. Po dotarciu do domu licznik wskazywał 46 km. Z niecierpliwością czekam na kolejną taką wyprawę. 





Pozdrawiam Kamila :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz