środa, 6 maja 2020

Odkrywamy nowe! Kamila i jej rower znowu w akcji :)

Dawno mnie tutaj nie było :) Przez ten czas dużo się wydarzyło. Na początku roku miałam ambitne plany, że będę pisać na bieżąco i nie wiem co się z nimi stało...Niejeden raz zabierałam się po nocach za pisanie, ale kiedy już zaczynałam to po prostu padałam na twarz ze zmęczenia po całym dniu gonitwy. Kręgosłup oczywiście też zaraz dawał o sobie znać i po prostu odpuszczałam czego żałuje. Trzeba będzie nadrobić ten stracony czas :) No dobra nie do końca taki stracony bo w międzyczasie zdążyłam urodzić syna :)

W niedzielę 3 maja Szymek skończył jeden miesiąc, ale ja nie o tym! Po raz pierwszy od ponad roku wsiadłam na swój rower. W międzyczasie oczywiście były jakieś przejażdżki koło domu na innych rowerach, ale to się nie liczy.



Prawdziwa randka :)
Pamiętacie jeszcze moją Bestię? Jest cała i zdrowa i zawsze cierpliwie na mnie czeka. Kiedy po takim czasie wsiadłam na rower na początku czułam się trochę dziwnie, ale z każdym kolejnym kilometrem, każdym kolejnym podjazdem i zjazdem zaczynałam czuć coraz większą satysfakcję i odkrywać siebie na nowo nie jako matka czy ktoś inny. Po prostu ja. Mój Mąż jak mnie zabierze na wycieczkę to nie ma litości.  Coś płaskiego na rozgrzewkę? Gdzie tam od razu konkretnie i to w nim kocham, ale czasem i nienawidzę. Wiecie jak wygląda romantyczna wycieczka po ślubie? On jedzie 100 metrów przede mną, a ja go próbuję dogonić, a i tak jest super ;)


Bestia :)
Ten wypad był zupełnie spontaniczny. Kolega podesłał zdjęcie kapliczki z pytaniem gdzie to jest? Beskid Sądecki? Beskid Niski? Odpowiedź była jednak błędna. Okazało się, że jest to kapliczka w Beskidzie Wyspowym, a dokładniej w masywie Pasierbieckiej Góry (764 m n.p.m.) jest to jedno z dwóch wzniesień w grzbiecie górskim rozciągającym się pomiędzy Przełęczą Widoma, a Kostrzą. Drugim wzniesieniem , leżącym bliżej przełęczy Widoma, jest Kamionna (801m). Na Kamionnej często bywałam więc sporo wpisów z tamtego miejsca znajdziecie na blogu.


Powiało grozą...

Jadąc przez las cały czas odkrywamy coś nowego. Niektóre drogi są mi znane, a zaraz zupełnie nie wiem gdzie jestem. Oczywiście znajdują się tutaj również szlaki turystyczne żółty i niebieski. My jednak w większości mieliśmy freeride. Poniżej ich przebieg.

szlak turystyczny niebieski – niebieski: Bochnia  Nowy Wiśnicz  Kamień Grzyb  Paprotna (obok Kamieni Brodzińskiego) – Rajbrot  Łopusze  Przełęcz Rozdziele  Widoma – góra Kamionna – Pasierbiecka Góra – Tymbark.szlak turystyczny żółty – żółty od przełączki między Pasierbiecką Górą i Kamionną do Pasierbca.






Naprawdę brakowało mi takiego oderwania się od codzienności i zaczynałam już tęsknić za takimi widokami.




Po drodze mijamy kilka domów gdzie czas zatrzymał się dawno temu.



W końcu po jakimś czasie jesteśmy na miejscu. M. w tym dniu jest tutaj po raz drugi ponieważ kilka godzin wcześniej robił rozeznanie terenu z Michałkiem, a ja w tym czasie byłam z Szymkiem w domu. Jak widzicie na zdjęciu Michałek nie robi sobie nic z tego, że rodzice chcą pokazać dziecku świat. Najlepiej przespać...



Nasz podróżnik :)
Kapliczka ukazana z oddali. Okazało się, że nigdy tam nie byłam, a tak naprawdę przejeżdżałam innymi drogami, które znajdowały się w pobliżu dziesiątki razy. Wystarczyło tylko zboczyć ze swojej trasy, a nie zastanawiać się ciekawe dokąd prowadzi ta droga.


Kapliczka widoczna z oddali.

Fundatorem kapliczki jest Jan Kołodziejczyk - rzeźbiarz ludowy z Pasierbca. Jan Kołodziejczyk był twórcą, dla którego działalność rzeźbiarska stanowiła ważny okres w jego życiu. Pozwalała mu wykorzystać swoje zdolności, które ujawniły się już we wczesnej młodości, ale z różnych względów (m.in. brak czasu) nie mógł ich jeszcze wtedy w zupełności zrealizować. Dopiero po amputacji prawej nogi, kiedy tego czasu wolnego miał pod dostatkiem, całkowicie zajął się tą dziedziną twórczości. Zajęcie to pozwalało mu zapomnieć o jego niepełnosprawności. Tak był pochłonięty swoją pracą, że nawet nie zwracał uwagi na to, co się wówczas obok niego działo - takie informacje pochodzą ze wstępu do książki. Niestety trzeba chwilę poczekać, aż otworzą biblioteki i wtedy będzie można przeczytać całość. Jednak niesamowite jest to, że nawet w tej niepełnosprawności on znalazł pozytywy.

„Mom do tego takie zamiłowanie, ze jo nie społ bym, ale ciągle rzeźbieł. Takie mom tematy ciekawe, które Se obmyślołem i muse te tematy pokazać w drewnie” 



Jan Kołodziejczyk 1893-1978

Wchodząc do kapliczki ma się wrażenie, że głową zaraz sięgnie się do sufitu. Panuje tutaj niesamowita atmosfera. Nawet nie wiem jak to opisać. W powietrzu unosi się specyficzny zapach jaki zazwyczaj panuje w starych drewnianych kościołach. Powiedziałabym, że jest sielsko i anielsko.



Znajduje się tutaj sporo obrazów powieszonych i opartych bez ładu i składu, a jednak razem  tworzą piękną całość. W centralnym punkcie jest obraz z wizerunkiem Matki Bożej Pocieszenia. Miejsce gdzie sztuka przeplata się z kiczem, a sztuczne kwiaty w słoiku po sosie pomidorowym stoją niewzruszone - to wszystko sprawia, że miejsce to jest tak oryginalne i magiczne.



Na parapecie znajdują się stare śpiewniki i zeszyty z ręcznie zapisanymi pieśniami. Kartki pożółknięte już od starości i pomięte przez ludzi, którzy niewątpliwie spędzają tutaj czas.







Kiedy robiłam to zdjęcie pomyślałam sobie, że byłoby to piękne miejsce na ślub. Obok jest ogromna polana więc nie trzeba by było zakładać maseczek na twarz.






Kamień z wyrytą datą prawdopodobnie budowy.





W drodze powrotnej złapał nas majowy deszcz połączony z delikatnym gradem, który obijał się o ręce bo przecież  nie zabrałam rękawiczek. Przemoczeni do granic możliwości wsiadamy do samochodu wywijając czystą część bluzy żeby nie ubrudzić całego samochodu. "Wyprawa" trwała zaledwie dwie godziny, ale dla mnie był to wystarczający czas żeby podładować swoje akumulatory i stęsknić się za dzieciakami. 



Ciekawa jestem czy ktoś z Was znał to miejsce? :) 
Mam nadzieje, że dobrze się czytało, a ja nie wypadłam z rytmu pisania :)


Pozdrawiam

Kamila :)

12 komentarzy:

  1. Marian z Chicago6 maja 2020 10:34

    czyta sie dobrze ;p jechałbym tam

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiam Kamilka fajnie że dalej piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pojechałbym śladem - skąd startowaliście i na co się kierować?

    OdpowiedzUsuń
  4. Trasa wygląda naprawdę interesująco! Sam zazwyczaj staram się wyszukiwać takich miejsc, gdzie można dodatkowo zobaczyć wiele nowych rzeczy. Może w następny weekend wyciągnę rower i gdzieś wyruszę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawa trasa. Mały podróżnik na pewno był zadowolony. Ja w podobnym miejscu byłam ostatnio na hulajnodze elektrycznej - był to niezły wyczyn, no ale warto było! Widoki rekompensują wysiłek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super recenzja! Ja w końcu też musze kupić rower, ale skłaniam się bardziej ku takim: https://mocnerowery.pl/rowery-elektryczne-haibike.html elektrycznym modelom.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta podróż jak widać z relacji była nie tylko wymagająca ale również bardzo wartościowa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Akurat ja ostatnio dokupiłam porządne części rowerowe. Szczerze mówiąc jestem bardzo zadowolona z zakupu, ponieważ ich jakość okazała się bardzo dobra

    OdpowiedzUsuń
  9. Akurat ja bardzo polubiłam nurkowanie. Nawet teraz mam w planach zamówić dobrej jakości akcesoria do nurkowania, które dostępne są w atrakcyjnej cenie

    OdpowiedzUsuń
  10. Marlin Trek 5 to model roweru górskiego, który łączy w sobie wytrzymałość, funkcjonalność oraz przystępną cenę, czyniąc go idealnym wyborem dla osób rozpoczynających swoją przygodę z MTB. Zaprojektowany z myślą o wszechstronności, Marlin 5 świetnie sprawdza się zarówno na leśnych ścieżkach, jak i miejskich ulicach. Dzięki solidnej konstrukcji i przemyślanym komponentom, ten rower oferuje płynną zmianę biegów i efektywne hamowanie, zapewniając komfort i bezpieczeństwo podczas jazdy.

    OdpowiedzUsuń