Czy zastanawialiście się co Panna Młoda robi tydzień przed ślubem? :) Zaraz się dowiecie.
Ostatni tydzień tzw. "wolności" postanowiłam spędzić najlepiej jak się da. Co niektórzy troskliwi koledzy byli w szoku jak to tak tydzień przed tak ważnym dniem idę na rower, a co jak zrobię sobie jakąś krzywdę? Spokojnie - sukienka była długa więc nawet potłuczone kolana nie stanowiłyby najmniejszego problemu.
Wczesnym rankiem z wielkim trudem wstałam. Humor też nie był najlepszy, ale jak tylko ruszyłam na rowerze wszystko wróciło do normy. Celem naszej wyprawy była Przehyba w Beskidzie Sądeckim (1173m). Cały czas prowadził nas niebieski szlak ze Szczawnicy.
Szczawnica i jej okolice są stworzone do turystyki rowerowej - amatorskiej i zawodowej. Wielość wygodnych i szerokich ścieżek sprawia, że w krótkim czasie można zwiedzić o wiele więcej atrakcji niż w przypadku wędrówki pieszej. Szczególnie urokliwa jest popularna trasa do Czerwonego Klasztoru na Słowacji, która swój początek ma w samej Szczawnicy, przy kolejce na Palenicę.
W Szczawnicy znajduje się początek wielu ścieżek rowerowych i turystycznych tras rowerowych, którymi można dojechać prawie we wszystkie interesujące turystów miejsca. Szlaki rowerowe można ze sobą łączyć, wydłużać lub skracać, dopasowując całą wyprawę rowerową pod względem długości, trudności lub zwiedzania. Gwarantowane są niezapomniane widoki.
Istnieje możliwość wypożyczenia rowerów do własnego użytku na cały dzień. Usługę tę realizują różne pensjonaty bądź profesjonalne wypożyczalnie rowerów. Mapę szlaków rowerowych można uzyskać w informacji turystycznej.
Źródło: Szczawnica - atrakcje
Tereny po których jeździliśmy.
Pogoda nam dopisała. Moje krótkie spodenki, których się trochę obawiałam wcale nie były takie złe. Owszem na początku trochę zimno, ale zaraz się rozgrzałam.
Na niektórych odcinkach trasy najwygodniejszym rozwiązaniem było przeniesienie roweru.
Widoki w górach potrafią wynagrodzić wszystko!
Tak dawno nie byłam na rowerze więc wiadomo skąd ten uśmiech :)
:) |
Jadąc do schroniska planowałam już co sobie dobrego zjem. Będąc na miejscu poznaliśmy również rowerzystę Bartka, który do nas dołączył i ruszyliśmy dalej. Powiem Wam, że są ludzie z którymi możesz znać się od dawna, a nie masz o czym rozmawiać. Zdarza się też tak jak tutaj, że kogoś znasz od 5 minut, a tematów nie brakuje.
Sobota była wyjątkowo piękna to też rowerzystów na trasie nie brakowało. To zdjęcie idealnie ukazuje rozmiarówkę naszych rowerów...S,M,L :D
W pewnym momencie nasze drogi się rozeszły. Ja ze swoją ekipą ruszyliśmy w kierunku Wąwozu Homole - jest to jedna z największych przyrodniczych atrakcji Pienin. Jest to głęboko wcięty, stromościenny wąwóz w Małych Pieninach na obszarze wsi Jaworki. Jeżeli będziecie w tamtych stronach to koniecznie musicie odwiedzić to miejsce. Zdjęcia nie oddają tego uroku jak tam jest.
Zrobiliśmy 50 km. Dokładna mapa u Kolegi -MAPA
Pozdrawiam
Kamila :)
Ależ tęsknię za Pieninami i ich okolicami . Na Przehybie byłem tylko raz i w obie strony jechałem asfaltem ale przy najbliższej okazji będę chciał zjechać szlakiem do Szczawnicy . Oby do lata !!! :)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz Wszystkiego Najlepszego na Nowej Drodze Życia !!!
Ach te moje ukochane Pieniny... aż Ci zazdroszczę ich jesiennego widoku ;) Wszystkiego naj naj na nowej drodze życia :) Niech Wam się wiedzie, niech spełniają się marzenia i niech smutki i szarość dnia omijają Was z daleka :D Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńGóry są piękne o każdej porze roku, a jesienią chyba najpiękniejsze
OdpowiedzUsuń