piątek, 6 lutego 2015

Kurs Taternictwa Jaskiniowego - Jaskinia Zimna :)

Zimowy kurs taternictwa przeszedł już do historii. W sobotę 30 stycznia pakowanie ostatnich rzeczy, kilkukrotne sprawdzenie czy niczego nie zapomniałam. Można oczekiwać na zielony bus z całą ekipą - jest. Idę po swoje bagaże. Na wstępie ostrzegam żeby się nie śmiali. Plecak, jedna torba, druga torba, karimata itd. Przecież trzeba być gotowym na każdym warunki. Już w trakcie jazdy uświadomiłam sobie, że nie zabrałam kijków trekkingowych. Po drodze nie możemy się nagadać - w końcu tak dawno się nie widzieliśmy. Po pewnym czasie ogarnął nas błogi sen i nie wiedzieć kiedy znaleźliśmy się na miejscu w Kościelisku. Znajome mury - nic tu się nie zmieniło i zapewne nie zmieni jeszcze przez wiele lat. Tym razem kursantów jest trochę mniej niż na obozie letnim więc każdy ma swoje łóżko, a podłoga zostaje wolna. W nocy zwijam się z zimna, a wszystkim ciepło. Na mojej liście zakupów na pierwszym miejscu jest teraz ciepły śpiwór. Jeżeli macie jakieś sprawdzone modele to napiszcie :). 

Z samego rana po wspólnym śniadaniu ruszyliśmy w drogę. Mój plecak zapełniony do granic możliwości - lina 30m, kombinezon, szpejarka z całym sprzętem. Na jedzenie już brakowało miejsca. O dziwo nie czuję nawet tego ciężaru na plecach. (Obóz letni zrobił swoje). Naszym celem była Jaskinia Zimna położona w Tatrach Zachodnich we wschodnich zboczach Doliny Kościeliskiej,nieopodal turystycznie udostępnionej Jaskini Mroźnej - może kiedyś uda mi się ją zdobyć? :D Wskakujemy w kombinezony i do jaskini. Na początku liny nie są potrzebne bowiem ślizgamy się w dół po lodzie. Łukasz poręczuje jaskinie więc idzie to całkiem sprawnie. Chodzenie po tych wszystkich linach pokazuje jak słabe mam ręce. Sporo zacisków, przechodzenie pewnych fragmentów zapierając się jedynie łokciami i kolanami wymaga nie lada wysiłku. Gdyby nie nadstawianie pomocnych barków i kolan to pewnie do tej pory bym jeszcze kombinowała jak się mam wydostać.  W jednym miejscu woda jest tak wysoka, że konieczne jest użycie pontonu, aby przedostać się na drugą stronę. Droga powrotna z jaskini jest dla mnie zdecydowanie łatwiejsza - nawet nie chodzi o wysiłek fizyczny, tylko jakoś lepiej mieć świadomość, że to co miałam przejść to pokonałam. Więc jeżeli udało mi się wejść to i wyjdę :). Na powierzchni zjawiamy się po 8 godzinach. Zastaje nas już ciemność. Nogi mam zamarznięte bowiem moje kalosze postanowiły zaprotestować - I tak jeden przeciął się o jakąś skałę, a drugi postanowił pęknąć. Oba po równo chłonęły wodę, której w Jaskini Zimnej nie brakowało. 

Przebieramy się i maszerujemy na bazę. Zmęczenie sięga zenitu. Jestem w bojowym nastroju. Jednak kiedy padam już na łóżku emocje opadają i jest już dobrze. Trzeba się przygotować na kolejny dzień :)

Historia poznania jaskini - źródło: niezawodna Wikipedia :)

Jaskinia Zimna była znana od dawna ze względu na położenie i obszerny otwór. Pierwszymi grotołazami, którzy w 1913 r. podjęli się próby dalszego zbadania tej wówczas 127-metrowej jaskini, byli bracia Tadeusz i Stefan Zwolińscy. Do pokonania obszernego rumowiska, które blokowało dostęp do dalszych partii Zimnej, wykorzystali w 1936 r. materiały wybuchowe (konkretnie kilogram amonitu) i pomoc dwóch robotników pracujących przy budowie kolejki na Kasprowy Wierch – Władysława Goryckiego i Karola Palucha (który pełnił funkcję „ogniomistrza”). Kolejne odkrycia przyniosły zespoły kierowane przez Stefana i Tadeusza Zwolińskich, a później złożone z zakopiańskich i krakowskich grotołazów.

Ciąg dalszy nastąpi już wkrótce :)



Po drodze nauka o zagrożeniach lawinowych.
Podejście po stromych schodach do Jaskini Mroźnej i Zimnej.
Ekipa w składzie: ja, Łukasz, Marysia, Malinka (nikt nie wie jak On ma na imię :D), Bożenka, Boguś i fotograf Tomek :)
Czołganie :D
Marysia na pontonie :)


Rysunek techniczny jaskini.


Pozdrawiam Kamila :)

P.S. 

Jeżeli podoba Wam się to co robię to zachęcam do oddania na mnie głosu w konkursie Blog Roku 2014. Wystarczy wysłać SMS o treści H11792 na numer 7122. Koszt 1,23 - całość zostaje przekazana na Fundację Dzieci Niczyje :) To jak? Pomożecie? :)
http://www.blogroku.pl/2014/kategorie/kamila-i-jej-rower,btt,blog.html/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz