Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kurs taternictwa jaskiniowego. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kurs taternictwa jaskiniowego. Pokaż wszystkie posty

sobota, 13 lutego 2016

Kurs Taternictwa Jaskiniowego - trwają zapisy ;)

Kilka lat temu nawet do głowy by mi nie przyszło, że będę chodzić po jaskiniach. Jakiś czas temu zdałam egzamin na Kartę Taternika Jaskiniowego. Trochę to trwało, ale udało się. Było dużo obaw i momentów zwątpienia bo najzwyczajniej w świecie się tego bałam. Nieraz słyszałam "Zrezygnuj", ale tego nie zrobiłam bo jak coś zaczynam to muszę skończyć - taki charakter :D. Dzisiaj cieszę się z tego, że się nie poddałam i będę mogła poznawać podziemny świat jaskiń. Jak tylko czas pozwoli to trzeba będzie zrobić jakąś wyprawę. Ktoś chętny? ;)

Jeżeli interesują Was góry i jaskinie, chcecie poznać niepowtarzalny świat podziemnych przestrzeni, przeżyć fascynującą przygodę, poznać ciekawych ludzi to koniecznie musicie zapisać się na organizowany po raz 32 kurs taternictwa jaskiniowego. Zapraszam w swoim imieniu oraz Sądeckiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego.

Informacje ogólne:
Kurs organizowany jest w ramach działalności naszego Klubu wg programu KTJ PZA. Zajęcia w ramach kursu prowadzone są przez instruktorów  PZA. Program szkolenia jak i lista instruktorów dostępne są na stronie internetowej Polskiego Związku Alpinizmu www.pza.org.pl/jaskinie/szkolenia.acs

Podstawowe warunki uczestnictwa:
- dobry stan zdrowia,
- ukończenie 18 lat lub 17 lat i pisemna zgoda rodziców,
- uiszczenie opłaty.



Kurs trwa około 1,5 roku. W jego zakres wchodzi:

- szkolenie teoretyczne podstawowe, w postaci cotygodniowych wykładów, zakończone egzaminem,
- szkolenie z podstawowych technik linowych w skałkach w Rożnowie,
- letni obóz jaskiniowy w Tatrach Zachodnich,
- szkolenie z autoratownictwa,
- szkolenie z posługiwania się sprzętem zimowym,
- zimowy obóz jaskiniowy w Tatrach Zachodnich,
- szkolenie z ratownictwa i szkolenie wspinaczkowe skałkowe z osobami posiadającymi komplet przejść jaskiniowych i szkoleń wymaganych do Karty Taternika,
- egzamin na Kartę Taternika.


Zapraszam na małą fotorelację z mojego kursu :) 
Całą relację od początku kursu znajdziecie na moim blogu w zakładce "Jaskinie". Zachęcam do obejrzenia :) 
http://camilla14a.blogspot.com/search/label/jaskinie


Aktualizacja plakatu dnia 22.02.2018



Na skałkach w Rożnowie - pierwsze oswajanie się z wysokością :)
Na początku była to dla mnie czarna magia :D

Pod czujnym okiem instruktora :)
Moje pierwsze wejście do tatrzańskiej jaskini Pod Wantą...
Jest nas tu więcej :)
Zanim dotrzemy do jaskini możemy podziwiać piękne widoki :)

Na kursie nauczymy się wielu rzeczy :)

W drodze na szkolenie lawinowe.
Ćwiczenia w terenie.
Zajęcia z ratownictwa.
Wspinaczka.

Jeżeli chodzi o sprzęt nie musicie się o nic martwić. W trakcie kursu zapewniony jest specjalistyczny sprzęt konieczny do realizacji programu szkolenia.

Dodatkowe informacje można uzyskać u kierownika kursu: e-mail: sktj@poczta.onet.pl
tel. 0-508525624


Informacje pochodzą ze strony: 
http://www.sktj.com.pl/aktualnosci/kurs-informacje-og%C3%B3lne 

Pozdrawiam
Kamila :)

wtorek, 29 września 2015

Kurs wspinaczkowy - Olsztyn :)

Zapraszam na kontynuację ostatniego wpisu:
http://camilla14a.blogspot.com/2015/09/kurs-wspinaczkowy-czyli-zamiana-kasku.html

Po całym dniu wspinaczki udałam się na szybki wieczorny spacer po Olsztynie. Nie wiem czemu, ale miasta nocą wydają mi się bardziej urokliwe chociaż tutaj był wyjątek i w dzień też bardzo mi się podobało.

Rynek w Olszynie.
Tyle miejsc do zwiedzenia, a czasu tak mało...
Kolejny czwarty dzień wspinaczki, a zarazem ostatni. W tym dniu mieliśmy zajęcia z autoratownictwa. Tyle rzeczy do przyswojenia, że w jeden dzień to zdecydowanie za dużo. 

Panowie ratujcie :D
Podczas kiedy my jako kursancie mieliśmy swoje zajęcia tuż obok nasi znajomi wspinali się na skałach. Bacznie obserwowałam ich zmagania i byłam pełna podziwu, że po płaskiej ścianie potrafią znaleźć jakieś miejsca żeby móc się chwycić.

M. :)
Postanowiłam spróbować swoich sił i ja. Zjadłam tylko kanapki żeby nabrać sił i w górę. Sama siebie zadziwiłam, ale udało się wyjść. Apetyt rósł w miarę jedzenia i jak wyszłam raz to później musiałam jeszcze kilka razy się sprawdzić. W końcu zaufałam butom wspinaczkowym i przekonałam się, że wcale nie muszę mieć jakiś wielkich głazów, półek itd. żeby móc stać. Wystarczyła jakaś mała szczelina. Dobra, dobra, ale żebyście sobie nie myśleli, że nagle znalazła się mistrzyni wspinaczki...wszystko to było z górną asekuracją - to znaczy lina była zawieszona u góry więc nawet w momencie odpadnięcia nie leciałam nigdzie więc nie mogło mi się nic stać :).

Jeszcze mi się to spodoba :D
Asekuracja to podstawa :)

Po zakończonym kursie razem z M. wybraliśmy się pozwiedzać ruiny gotyckiego zamku królewskiego. 

Z zamkiem wiążą się sporo legend. Jedna z nich mówi, że zamek posiada ponoć podziemne połączenie z klasztorem jasnogórskim, a w podziemnych rzekach można zobaczyć pływające złote kaczki. 


Po więcej informacji i zdjęć polecam zajrzeć na tą stronę:  http://zamki.res.pl/olsztyn.htm


Przemierzając Olsztyn w niedzielne popołudnie myślałam, że może odbywa się tutaj jakiś zlot rowerzystów. Otóż nie...po prostu tylu ich jeździło :). Na rynku niedawno zamontowano bezpłatną stację do naprawy rowerów. Punkt wyposażony został w zestaw narzędzi, pompkę rowerową oraz stojak serwisowy, który ułatwia powieszenie roweru. Dodatkową usługą jest możliwość zeskanowania smartphonem kodu QR, za pomocą którego możemy dowiedzieć się jak naprawić daną usterkę. 

Pomysł jak najbardziej na plus i myślę, że inne miasta powinny brać przykład :)


Świetny pomysł :)
Nawet nie wiem kiedy te 4 dni mi upłynęły. Pomimo, że wspinanie wywoływało u mnie raczej większy strach niż radość to powoli zaczynam się do tego przekonywać :). Za to krajobraz Jury urzekł mnie od samego początku i mam nadzieję, że kiedyś tutaj powrócę na dłużej... i obowiązkowo zabiorę ze sobą rower.

Pozdrawiam
Kamila :)

środa, 23 września 2015

Kurs wspinaczkowy czyli zamiana kasku rowerowego na wspinaczkowy :)

Ostatnio tyle się dzieje, że nie wiem od czego zacząć. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie jak zacznę od początku. W czwartek 10 września z samego rana po powrocie  z pracy spakowałam wszystko co mi było potrzebne na kurs wspinaczkowy, który odbywał się w ramach kursu taternictwa jaskiniowego. Z niecierpliwością oczekuję, aż M. skończy swoją pracę i oboje ruszymy do Olsztyna koło Częstochowy. Wyjazd trochę się opóźnił  więc na skałki dotarliśmy późnym popołudniem. Na miejscu byli już nasi znajomi i instruktor. Musiałam w szybkim tempie nadrobić to co oni robili już od kilku godzin. Szczerze powiedziawszy do tej pory nie ogarniałam jak to wszystko wygląda pod względem technicznym...dobra dalej nie ogarniam, ale coś już tam powoli łapię :). Pierwsze wyjście z wielkim trudem, drugie już łatwiej, a kolejnego nie dam rady zrobić bo ręce odmawiają posłuszeństwa. Powoli zaczynało się ściemniać więc udaliśmy się do miejsca gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg.


Z Instruktorem :)
Następnego dnia tuż o poranku znowu zrobiliśmy "atak" na skały. Nastawiłam się do tego wszystkiego bardzo pozytywnie. Moje nastawienie niestety szybko prysło niczym bańka mydlana kiedy przyszło mi się zmierzyć z ogromną skałą, której za nic nie mogłam przejść. Dosłownie brakowało kilku cm żebym rękami mogła znaleźć jakieś dobre miejsce do chwycenia się. Po kilkuminutowej szamotaninie jakoś udało się wyjść. To jeszcze nie koniec...kolejne miejsce jeszcze bardziej trudne. Kombinuje na różne sposoby, wkurzam się na wszystko wkoło i niestety, ale muszę zjechać na dół bo nie dam rady. Zastanawiam się cały czas co ja tutaj robię...zaczynam tęsknić za rowerem  bo tylko z nim czuję się w swoim żywiole.

W drodze na skałki :)

Ciężko było...
Na kursie, poznawaliśmy coraz to nowsze techniki. Budowanie stanowiska do asekuracji w oparciu o własny sprzęt. Jak temu zaufać? Jakaś mała kostka ma mnie utrzymać? Nie miałam na początku do tego zaufania więc szarpałam i sprawdzałam na każdą stronę jak tylko się dało. Jeżeli taka kostka została dobrze umiejscowiona to nawet nie drgnęła. Można więc iść :).

Sprawdzanie sprzętu czy wytrzyma :)
Po wyjściu na górę naszym oczom ukazywały się piękne widoki na zamek. Jest tam tak uroczo, że mogłabym tam nawet spędzić więcej czasu. Niestety zdjęcia w żadnym stopniu tego nie oddają. Polecam Wam osobiście się tam udać :).

:)
Ruiny zamku w Olsztynie.

Trzeciego dnia udajemy się w całkiem inne miejsce. Idąc dróżką i spoglądając w górę na te skały myślę sobie jak tam jest wysoko. No nic trzeba twardym być...Do pierwszego wyjścia. Mam wrażenie, że to nie są moje klimaty. Szkoda, że kurs nie trwał trochę dłużej bo jeżeli z czymś się oswoiłam to trzeba było już przechodzić na kolejny etap i te pierwsze rzeczy najzwyczajniej w świecie zostawały zapominane.

Przygotowanie sprzętu...
Instrukcja co i jak :)
Nie ukrywam, że na skałach dopadał mnie jakiś paniczny strach. Krew się nie polała, ale łzy tak. Nie potrafiłam zaufać temu całemu sprzętowi. Świadomość, że jeżeli odpadnę to i tak nic mi się nie stanie bo zatrzymam się na kolejnym punkcie też nie napawała mnie optymizmem. Jakimś cudem jednak nigdzie nie odpadłam. Kolejna rzecz to buty wspinaczkowe. Ciasne jak nie wiem. Jak tylko była okazja to je ściągałam. Dopiero w czwarty dzień wspinaczki uwierzyłam, że jeżeli znajdę nawet jakąś małą szczelinę żeby stanąć to te buty będą w niej siedzieć bo specjalnie po to są tak wyprofilowane.

I w górę :)
Nikt mnie nie widzi można więc odpocząć :D
Pod koniec dnia już trochę rozkręciłam się z tym wspinaniem. Robienie stanowisk zajmowało mi już coraz mniej czasu. Bezpieczniej jednak się czuję kiedy u góry ktoś mnie asekuruje, a ja tylko likwiduję stanowiska zabierając cały sprzęt i wspinam się w górę.

:)
Łuki, a w oddali ruiny zamku :)
Na koniec dnia zjazd po linie i wracamy do naszej bazy :).

"Patrzcie i uczcie się"D


Ciąg dalszy nastąpi :)


Pozdrawiam
Kamila :)

wtorek, 26 maja 2015

Skałki w Rożnowie :)

W niedzielę 17 maja razem z M. ruszyliśmy do Rożnowa na skałki. Pogoda wszędzie była trochę kapryśna, ale o dziwo tam zawsze jest w porządku. Brakowało mi dwóch przyrządów do wychodzenia więc pożyczyłam od Koleżanki na miejscu i  wpięłam się w linę - znaleźć jakąś wolną graniczyło z cudem bo na każdej ktoś coś działał. Przechodząc przez trawers ogarnęła mnie lekka panika "Jak to się robiło?" Zaraz jednak z pomocą instruktora sobie przypomniałam :D. Stłuczona kość piszczelowa dzień wcześniej dała o sobie znać. Już miałam plan, że jak wyjdę do góry to zejdę później normalną drogą przez lasek. W ostateczności zjechałam po innej linie bo inne osoby ustawiły się już za mną. Schodząc w dół mogłam sobie podziwiać widoki na jezioro :) Kiedy w tamtym roku zaczynałam przygodę z tym wszystkim ogarniał mnie straszny lęk wysokości. Teraz podchodzę do tego bardziej spokojnie. Będąc w jaskiniach gdzie jest ciemno i za wiele nie widzę skupiam się na krótkich odcinkach, które muszę pokonać. Natomiast na skałkach widzę wszystko i tutaj ręce potrafią czasem zadrżeć z obawy przed utratą sprzętu :)












Pozdrawiam
Kamila :)

czwartek, 12 lutego 2015

Ostatni dzień kursu taternictwa jaskiniowego :)

Kursowych opowieści ciąg dalszy :). W czwartek udaliśmy się na szkolenie lawinowe. Prawie 3 godziny nieustannego marszu. Na zmianę torowaliśmy drogę. 100 kroków i następna osoba robiła zmianę. W pewnym momencie jednak wypadłam z rytmu wlekąc się gdzieś w tyle i robiąc zdjęcia. Na miejscu wskoczyliśmy w cieplejsze ubrania i przystąpiliśmy do nauki. Na początek jazda z czekanem. Fajnie to wygląda, a zrobić trudniej. Po iluś próbach zaczęło nawet wychodzić. Kolejną rzeczą była nauka chodzenia w rakach. Wyregulowaliśmy je będąc jeszcze na bazie - na tym mrozie ciężko byłoby odkręcać i zakręcać śrubki. Na koniec "zabawa" z detektorem lawinowym ( tak naprawdę nie zabawa tylko poważna sprawa). Kiedy namierzyliśmy obszar gdzie może się znajdować ukryty detektor przystąpiliśmy do sondowania terenu, a następnie ostrożne kopanie łopatą. Zajęło nam to trochę czasu. Później my kursanci ukryliśmy sprzęt, a instruktor B. i M. przystąpili do działania. Czasem fajnie popatrzeć na coś z innej perspektywy. Po tych "poszukiwaniach" każdy wyciągnął pewne wnioski Po kilku godzinach spędzonych na śniegu ruszamy z powrotem na bazę noclegową. Dla mnie był to już ostatni dzień kursu, a pozostali wybrali się jeszcze w piątek do jaskini.

Nie sądziłam, że tak szybko zatęsknię za tym miejscem... :)












Sprawdzanie jakie są warstwy śniegu.
Uśmiech :D

Pozdrawiam
Kamila :)