wtorek, 29 września 2015

Kurs wspinaczkowy - Olsztyn :)

Zapraszam na kontynuację ostatniego wpisu:
http://camilla14a.blogspot.com/2015/09/kurs-wspinaczkowy-czyli-zamiana-kasku.html

Po całym dniu wspinaczki udałam się na szybki wieczorny spacer po Olsztynie. Nie wiem czemu, ale miasta nocą wydają mi się bardziej urokliwe chociaż tutaj był wyjątek i w dzień też bardzo mi się podobało.

Rynek w Olszynie.
Tyle miejsc do zwiedzenia, a czasu tak mało...
Kolejny czwarty dzień wspinaczki, a zarazem ostatni. W tym dniu mieliśmy zajęcia z autoratownictwa. Tyle rzeczy do przyswojenia, że w jeden dzień to zdecydowanie za dużo. 

Panowie ratujcie :D
Podczas kiedy my jako kursancie mieliśmy swoje zajęcia tuż obok nasi znajomi wspinali się na skałach. Bacznie obserwowałam ich zmagania i byłam pełna podziwu, że po płaskiej ścianie potrafią znaleźć jakieś miejsca żeby móc się chwycić.

M. :)
Postanowiłam spróbować swoich sił i ja. Zjadłam tylko kanapki żeby nabrać sił i w górę. Sama siebie zadziwiłam, ale udało się wyjść. Apetyt rósł w miarę jedzenia i jak wyszłam raz to później musiałam jeszcze kilka razy się sprawdzić. W końcu zaufałam butom wspinaczkowym i przekonałam się, że wcale nie muszę mieć jakiś wielkich głazów, półek itd. żeby móc stać. Wystarczyła jakaś mała szczelina. Dobra, dobra, ale żebyście sobie nie myśleli, że nagle znalazła się mistrzyni wspinaczki...wszystko to było z górną asekuracją - to znaczy lina była zawieszona u góry więc nawet w momencie odpadnięcia nie leciałam nigdzie więc nie mogło mi się nic stać :).

Jeszcze mi się to spodoba :D
Asekuracja to podstawa :)

Po zakończonym kursie razem z M. wybraliśmy się pozwiedzać ruiny gotyckiego zamku królewskiego. 

Z zamkiem wiążą się sporo legend. Jedna z nich mówi, że zamek posiada ponoć podziemne połączenie z klasztorem jasnogórskim, a w podziemnych rzekach można zobaczyć pływające złote kaczki. 


Po więcej informacji i zdjęć polecam zajrzeć na tą stronę:  http://zamki.res.pl/olsztyn.htm


Przemierzając Olsztyn w niedzielne popołudnie myślałam, że może odbywa się tutaj jakiś zlot rowerzystów. Otóż nie...po prostu tylu ich jeździło :). Na rynku niedawno zamontowano bezpłatną stację do naprawy rowerów. Punkt wyposażony został w zestaw narzędzi, pompkę rowerową oraz stojak serwisowy, który ułatwia powieszenie roweru. Dodatkową usługą jest możliwość zeskanowania smartphonem kodu QR, za pomocą którego możemy dowiedzieć się jak naprawić daną usterkę. 

Pomysł jak najbardziej na plus i myślę, że inne miasta powinny brać przykład :)


Świetny pomysł :)
Nawet nie wiem kiedy te 4 dni mi upłynęły. Pomimo, że wspinanie wywoływało u mnie raczej większy strach niż radość to powoli zaczynam się do tego przekonywać :). Za to krajobraz Jury urzekł mnie od samego początku i mam nadzieję, że kiedyś tutaj powrócę na dłużej... i obowiązkowo zabiorę ze sobą rower.

Pozdrawiam
Kamila :)

3 komentarze:

  1. Mam bardzo blisko do tych terenów. Z czystym sumieniem mogę polecić. Z Olsztyna można się wybrać do Janowa. Tuż obok jest Złoty Potok, w którym zaczynają się przeróżne szlaki rowerowe. Można się wybrać na mało znane ruiny zamku Ostrężnik, pustelni w Czatachowej. O zamkach w Bobolicach, Mirowie czy Ogrodzieńcu nie wspominając. Jest gdzie jeździć. W razie potrzeby służę pomocą.
    Pozdrawiam - Przemo Team

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, rower obowiązkowo musi być ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na aktywne spędzanie czasu miło się patrzy. Stacja dla rowerzystów cieszy oko. Generalnie infrastruktura rowerowa się rozrasta i dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń