Jak wiecie lubię zaskakiwać :) Mało kto się spodziewał, że pewnego dnia będę śmigać na szosie.
Skoro nadarzyła się okazja to grzechem byłoby jej nie wykorzystać czyż nie?
Dzięki polskiemu przedstawicielowi marki Whyte miałam okazję testować rower szosowy - SOMERSET.
Dlaczego wybór padł na nią/niego?
Rower do mtb i enduro już posiadam więc trzeba iść w jakąś totalną skrajność i stąd ten wybór.
Temat szosy był mi zupełnie obcy więc czym kierowałam się podczas wyboru? A no kolorem jak na kobietę przystało. Kiedy zobaczyłam Somerset w pięknym miętowym kolorze stwierdziłam, że to jest "to".
Moje pierwsze wrażenia?
Po wyciągnięciu z kartonu wystarczyło przykręcić jedynie kierownicę, koło i można było już ruszać. Na początku nie założyłam SPD tylko jakieś zwykłe platformy. Wolałam nie stwarzać zagrożenia na drodze. Z czasem oczywiście je zmieniłam.
Mówią, że szosa jest kobietą. Już chyba wiem dlaczego... Pierwsze chwile z szosą wcale nie były dla mnie kolorowe jak ta rama. Gdzie są hamulce? Jak tu się zmienia przerzutki? Zupełnie odmienna kierownica niż w mtb...chcesz zahamować, ale najpierw musisz zlokalizować te hamulce.
Zupełnie inna pozycja do jazdy niż w mtb. W tym momencie dowiedziałam się dlaczego wszyscy, którzy jeżdżą na rowerach szosowych mają odczepione daszki od kasku. Po prostu ogranicza to widoczność kiedy jedzie się pochylonym.
Rozmiar roweru jaki wybrałam to 51 czyli dostosowany do wzrostu od 161 do 169cm. Waga roweru to zaledwie 10,2 kg. Czy to dużo czy mało? Mogę się jedynie odnieść do moich wcześniejszych rowerów więc jak dla mnie to jest mało. Rama aluminiowa i do tego wewnętrzne prowadzenie linek co jest oczywiście dużym plusem zwłaszcza przy dbaniu o czystość.
Z biegiem czasu kiedy ogarnęłam tę nierozgarniętą kobietę czyt. szosę jazda stała się czystą przyjemnością. Teraz wsiadam i czuję tą pewność podczas jazdy, której na początku mi brakowało.
Pewnie pomyślicie, że jak mam do dyspozycji trzy rowery to będę mieć dylemat, który wybrać. Otóż nie! Po górach miejscami jest jeszcze trochę śniegu i ogrom błota. Asfalt natomiast już jest suchy więc w tym momencie wybór jest dla mnie oczywisty. Żałuje, że nie ma lata ponieważ szosa kojarzy mi się ze słońcem i przede wszystkim krótkim rękawkiem.
Cienkie opony więc po asfalcie mknie się niczym błyskawica. Idealny rower żeby wyrobić sobie kondycję i mocną łydę ;). Mknące samochody potrafią być irytujące, ale i na to znalazłam sposób. W Limanowej i okolicach jest tyle ciekawych dróg asfaltowych, że z powodzeniem można tam trenować. Podjazdy w Beskidzie Wyspowym w rankingach podjazdów szosowych w Polsce są na najwyższych miejscach więc nie ma żartów!
Jeżeli chodzi o bardziej techniczne rzeczy to zobaczcie dokładną specyfikę tutaj:
Somerset Whyte
Nie wiem jak Wy, ale ja wsiadam na rower i jadę! I nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale powiem! Tak, zakochałam się! ;)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szosa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szosa. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 21 marca 2017
środa, 22 lutego 2017
O tym jak odkryłam nową górę - Chłopska Góra na rowerze :)
Ostatnio pisałam, że jeszcze kiedyś Was zaskoczę :) Pewnie mało kto się spodziewał, że zobaczy mnie na rowerze szosowym. Co ja piszę! Sama się tego nie spodziewałam, ale skoro jest okazja to trzeba ją wykorzystać. Tak więc przez najbliższy czas będę testować to miętowe cacko marki Whyte ;)
W piątek (10.02.2017) późnym wieczorem razem z M. złożyliśmy ten rower. Dla mojego własnego bezpieczeństwa i otoczenia nie założyłam SPD, a zwykłe platformy. W sobotę postanowiłam ruszyć w drogę. Pomimo zimy pogoda była dosyć łaskawa i asfalt był w miarę suchy. Uwierzcie, że dla mnie to całkowita nowość. W życiu nie jechałam na tego typu rowerze więc momentami czułam się jak dziecko, które dopiero odkrywa co to znaczy jeździć. Po moich kilku jazdach mam już trochę spostrzeżeń, ale o nich będę pisać w osobnym wpisie.
Jeszcze tego samego dnia zamieniłam szosę na moją Bestię :) Jak tylko na nią wsiadłam wiedziałam, że to jest właśnie "to". Tak dawno nie jeździłam w terenie, że aż się stęskniłam. W głowie ułożyłam sobie idealny plan na trasę i choćby nie wiem co wiedziałam, że muszę się tego trzymać.
Na początku pojechałam do Limanowej odwiedzić M., a tak naprawdę to liczyłam, że się załapię na coś dobrego :D Nie zawiodłam się. Zupa była pyszna. Można ruszać w dalszą drogę. Tu już po płaskim nie było bo cały czas pod górkę.
Moim celem była Miejska Góra (716m) wznosząca się nad Limanową - tak dawno tu nie byłam. Droga momentami była trochę oblodzona, ale mojej Bestii to nie przerażało.
Jakie było moje zdziwienie kiedy zamiast tabliczki z napisem Miejska Góra zobaczyłam nazwę Chłopka Góra. O co chodzi? Oryginalną tabliczkę ktoś usunął, a w jej miejsce pojawiła się nowa, informująca
turystów, że oto znajdują się na szczycie... Chłopskiej Góry.
Chwilę posiedziałam na ławeczce Miejskiej/Chłopskiej Góry i podziwiałam widoki. Następnie ruszyłam w dalszą drogę...miałam już schować aparat do plecaka i po prostu jechać, ale nie mogłam się powstrzymać żeby się nie podzielić z Wami widokami.
Kolejnym miejscem do zdobycia był wyciąg narciarski Limanowa Ski. Zastanawiałam się czy zaczynać od górnej stacji, ale stwierdziłam, że nie będę się ładować narciarzom na stok. Zjechałam trochę niżej - kawałek, który trzeba było pokonać po stoku starałam się jechać wzdłuż wyciągu krzesełkowego żeby nikomu nie wadzić. Sama jeżdżę na nartach więc zdaje sobie sprawę, że to może być uciążliwe.
Później przez jeszcze jedną górkę, ale już bez żadnych szlaków dotarłam do domu.
Nawet nie wiecie jak mi brakowało takiej jazdy!
Pozdrawiam
Kamila ;)
W piątek (10.02.2017) późnym wieczorem razem z M. złożyliśmy ten rower. Dla mojego własnego bezpieczeństwa i otoczenia nie założyłam SPD, a zwykłe platformy. W sobotę postanowiłam ruszyć w drogę. Pomimo zimy pogoda była dosyć łaskawa i asfalt był w miarę suchy. Uwierzcie, że dla mnie to całkowita nowość. W życiu nie jechałam na tego typu rowerze więc momentami czułam się jak dziecko, które dopiero odkrywa co to znaczy jeździć. Po moich kilku jazdach mam już trochę spostrzeżeń, ale o nich będę pisać w osobnym wpisie.
Nowa perspektywa :) |
![]() |
Profesjonalna sesja :D Za stojak posłużył kijek. |
<3 |
Miejska Góra. |
Chwilę posiedziałam na ławeczce Miejskiej/Chłopskiej Góry i podziwiałam widoki. Następnie ruszyłam w dalszą drogę...miałam już schować aparat do plecaka i po prostu jechać, ale nie mogłam się powstrzymać żeby się nie podzielić z Wami widokami.
![]() |
Krzyż na Miejskiej Górze. |
Później przez jeszcze jedną górkę, ale już bez żadnych szlaków dotarłam do domu.
Nawet nie wiecie jak mi brakowało takiej jazdy!
Pozdrawiam
Kamila ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)