W niedzielę późnym wieczorem zapadła decyzja, że jedziemy na Słowację. Tuż po północy miałam już wszystko przygotowane do jazdy. Na sen za wiele czasu nie pozostało, ale zawsze to coś. O godzinie 6:00 wyjechaliśmy z Limanowej do miejscowości Šarišské Jastrabie. Po drodze zaopatrujemy się w jakiś prowiant, śniadanie na parkingu, a następnie na rower :).
Przekraczamy granicę. |
Na początku trasy spotykamy trochę ludzi, którzy udawali się do pracy i radzili nam którędy będzie łatwiej wyjechać. Nam jednak nie chodziło o to żeby jechać asfaltową drogą. Wkraczamy na żółty szlak. Szerokie drogi, większość do wyjechania chociaż czasem trzeba było popchać rower. Pogoda nie była może wymarzona, ale też nie było powodów żeby narzekać :). Kurtka awaryjna w plecaku jednak musiała być - chociaż i tak jej nie użyłam.
Trochę zjechaliśmy ze szlaku i dotarliśmy do prawosławnej kapliczki. |
Nerwusek :) |
Tak naprawdę mogłabym jechać gdziekolwiek byleby razem :)
Przepis na idealny dzień :) |
Przełęcz pod Mincolem. |
Po niecałych 3 godzinach Minčol został zdobyty. Wybierając się na Słowację zawsze kupuje sobie jednodniowe ubezpieczenie w góry - koszty ewentualnej akcji ratowniczej są ogromne. Tym razem było już za późno żebym mogła to gdzieś dostać -telefonicznie niestety nie udało się załatwić.
Razem z M. stwierdziliśmy, że nie ma co ryzykować i zrezygnowaliśmy z dalszej jazdy. Pogoda też jakby się trochę pogarszała.
Na szczycie wznosi się betonowy obelisk, na którym widnieją herby trzech miast – siedzib powiatów, których granice stykają się na wierzchołku Minčola: Bardiowa, Preszowa i Starej Lubowli. Czwarta tablica upamiętnia XXVI zlot słowackich turystów w 1979 r
W dół zjeżdżaliśmy niebieskim szlakiem. Widoki dookoła niesamowite. Te wszystkie odcienie jesieni trochę przypominały mi krajobraz Bieszczad.
Zjazd z Mincola. |
Dywan liści :) |
Końcowy odcinek pokonujemy asfaltem i po około 18 km docieramy do samochodu.
Ciekawe "hopki" :D |
Po drodze mijamy ruiny zamku. |
P.S. W Górach Czerchowskich już kiedyś byłam :). To właśnie tam "skasowałam" swój pierwszy kask.
Więcej poczytacie tutaj: http://camilla14a.blogspot.com/2014/04/cergov.html
Pozdrawiam
Kamila :)
Jeździsz na nowej maszynie? ;)
OdpowiedzUsuńTeż byłem na Mincolu jakieś dwa lata temu. Zjeżdżając już na drugą stroną minąłem w lesie osadę Romów, taka prawdziwą na polanie w lesie z ogniskami przy domkach skleconych z byle czego. Trochę w tych górach dziko, przypominają mi Bieszczady. Ja jechałem całym pasmem od Muszynki. Myślę, że chętnie tam wrócę.
OdpowiedzUsuń