XII Międzynarodowy Ekstremalny Maraton Pieszy Kierat zbliża się coraz większymi krokami.
Dla tych, którzy nie są wtajemniczeni już wyjaśniam co to jest:
100 km nieprzerwanego marszu po górach Beskidu Wyspowego
i 3500 m podejść w ciągu 30 godzin to ekstremalnie trudne wyzwanie
nawet dla zaprawionych piechurów i doświadczonych biegaczy.
Ilu śmiałków tym razem postanowi mu sprostać?
Komu uda się dojść do mety?
Kto odniesie zwycięstwo w walce z przeciwnościami:
niedostatkiem sił, ciemnością, zimnem, kontuzjami?
Podstawowe parametry maratonu KIERAT 2015:
Teren: Beskid Wyspowy;
Start/meta: Limanowa;
Dystans: 100 km;
Suma podejść: 3500 m;
Liczba punktów kontrolnych: 15;
Czas: 30 godzin (non-stop, dzień i noc);
Termin: 22-24 maja 2015 r.
http://maratonkierat.pl/
Brzmi strasznie czyż nie? :D Co niektórzy zaczną pewnie zaraz przeliczać jakie tempo trzeba utrzymać żeby zmieścić się w limicie 30 godzin i pokonać cały dystans 100 km. Też dawniej tak robiłam: optymistyczny wariant zakładał, że jeżeli będzie się szło tak jak do tej pory to spokojnie wyrobimy się na tą i na tą godzinę. Jednak kiedy dopadało zmęczenie, zimno itp wtedy myślenie potrafiło się diametralnie zmienić i najpiękniejsza bajka zamieniała się w katastrofę.
Na Kieracie połowę trasy idą nogi, drugą połowę głowa. Dlatego już teraz staram się pozytywnie nastawić :)
Będzie to mój szósty start :) Za każdym razem po powrocie do domu powtarzałam, że to już ostatni raz, ale widać jaka jestem słowna.
W tamtym roku pod relacją z XI Kieratu napisałam mały poradnik co ze sobą zabrać, jak się ubrać itp. Przypomnę go Wam i tutaj :) Jeżeli macie jakieś własne propozycje to koniecznie napiszcie :) Całość tutaj:
http://camilla14a.blogspot.com/2014/05/xi-miedzynarodowy-ekstremalny-maraton.html
Moje przemyślenia po pięciu startach w Kieracie :)
Buty:
Kiedy widziałam, że ludzie idą w biegowych butach patrzyłam na to z niedowierzaniem. No jak to? Przecież muszą być ciężkie trekingowe buty! Błąd...W tamtym roku wystartowałam w niskich butach do biegania i to był strzał w dziesiątkę. Kiedy po wpadnięciu w kałużę przemokły to i tak zaraz szybko wysychały. Na każdym dłuższym postoju pozwalałam "dotlenić" się nogom i po prostu ściągałam buty i skarpetki. Pamiętajcie też żeby zabrać kilka par na zmianę - skarpetek oczywiście, nie butów :) Chociaż byli i tacy co nieśli, ale według mnie to zbędne obciążenie.
Bukłak:
Szkoda,
że wcześniej nie miałam tego wynalazku. Na poprzednich Kieratach
zazwyczaj kończyło się na tym, że byłam już odwodniona. Sięgać za każdym
razem do plecaka żeby się napić wody spowalnia nie tylko Ciebie, ale i całą grupę z którą się poruszasz.
Plecak:
Super jeżeli ma pas piersiowy i biodrowy bo wtedy przylega idealnie do ciała i od razu lepiej się idzie. Na początku chciałam zmieścić wszystko do takiego o pojemności 15l jednak prędko się okazało, że będę musiała wszystko upychać, a później żeby coś wyjąć będzie ciężko. Padło więc na 25l. W tym roku biorę taki pośrodku czyli 18l.
Ubranie:
Pogoda w maju potrafi być kapryśna. Na początek zakładam krótkie spodenki, a kiedy robi się chłodniej to legginsy, a na rano i cały dzień kiedy słońce przygrzewa znowu krótkie. Pamiętajcie żeby zabrać coś na deszcz. W tamtym roku jak dopadła nas ulewa to myślałam, że zamarznę bo moja kurtka jednak się nie spisała i siedziałam pod folią NRC. Nakrycie głowy też może się przydać.
Folia NRC:
Zastanawiałam
się po co nam to potrzebne. Teraz wiem, że jest to rzecz, która zajmuje mało miejsca, a może uratować.
Kijki:
Na takim maratonie jak dla mnie muszą być obowiązkowo i to nie podlega dyskusji :).
Apteczka:
Warto zabrać ze sobą jakąś maść rozgrzewającą oraz lepce na obtarcia.
Trening na Kierat?
Trenerem
nie jestem więc wskazówek tutaj udzielać nie będę, ale wiadomo, że
wstając prosto od biurka to może być ciężko. Ważne jest żeby zabrać ze
sobą uśmiech i ekipę, która będzie wspierać na każdym kroku. Dlatego zawsze na
początku oznajmiam znajomym., że jak bym miała marudzić, rezygnować czy
coś to mają mi dać kopa żebym szła dalej i tak nawet nie mówiła. :)
Mam nadzieję, że ktoś da się namówić i wystartuje :)
P.S. Udało się :)
Pozdrawiam
Kamila :)
P.S. Rok kalendarzowy nie powinien zaczynać się od Stycznia tylko od Kieratu :)
Psychika wg mnie to jest najważniejszy czynnik na dystansach ultra.
OdpowiedzUsuńOznacza to, że sam trening fizyczny to za mało by ukończyć ultra maraton. Głowa musi być tak samo wytrenowana i przygotowana.
Każdy zawodnik, musi mieć słabsze momenty lub kryzys bo przecież nikt nie jest z żelaza. Trzeba tylko zdawać sobie sprawę z tego, że jest to nieuniknione, że na pewno kiedyś się nam zdarzy, tak jak wszystkim.Kryzysy przychodzą i odchodzą.
Trzeba w sobie wytrenować pokonywanie kryzysów. A każdy kolejny kryzys będzie łagodniejszy, krótszy, łatwiejszy do pokonania, ponieważ znamy już to zjawisko, znamy reakcje swojego organizmu i swojej psychiki na taką sytuację. Każdy pokonany kryzys doda nam skrzydeł, da jeszcze większego kopa do dalszych treningów.
Nie oszukujmy się, biegi ultra bolą! Bolą stopy od ciągłego obijania o kamieniste podłoże oraz asfalt, bolą łydki od podbiegania, od zbiegania niemiłosiernie bolą uda,kolana, od plecaka bolą plecy i ramiona, a czasami od tego zmasowanego bólu i wysiłku boli też głowa. Do tego skórcze. Rewelacje żołądkowe... W dzień jest za gorąco, w nocy za zimno. Nie ma lekko.
No i powiedzmy sobie szczerze – trzeba być lekko stukniętym(czytaj nienormalnym) żeby biegać 100km i więcej…
Powodzenia wszystkim Wariatom życzę!