wtorek, 24 czerwca 2014

Puchar Tarnowa - II etap zawodów MTB :)

Piszę tutaj zanim moje wspomnienia zostaną całkowicie zapomniane. W niedzielę 15.06 razem z Bratem pojechałam do Tarnowa na drugi etap Pucharu Tarnowa w MTB. Zmęczona po wcześniejszej podróży nie miałam za wiele czasu na regenerację. Tego dnia po raz pierwszy jechaliśmy z zawodnikami klubu TC Orzeł Rabka Zdrój. Z racji, że dokładnie nie wiedzieli gdzie mieszkamy były małe opóźnienia. Kiedy rowery zostały zapakowane na pakę, a my zajęliśmy  to teoretycznie mogłam być spokojna. Zamiast tego siedziałam jak na szpilkach. Wyjechaliśmy po godzinie 8, a start mojej kategorii kobiety open miał być o 10:00. O testowaniu trasy mogłam zapomnieć, rozgrzewka też powoli schodziła na dalszy plan. Miałam tylko nadzieję, że stanę na linii startu...w swojej kategorii. Żarty, że wystartuję może w mastersach wcale mnie nie bawiły. Nerwowo tylko spoglądałam na zegarek. Po chwili błądzenia trafiliśmy na dobrą drogę. Brat szybko pobiegł mnie zapisać i odebrać numer startowy, a ja szybko zrobiłam sobie krótki przejazd żeby rozprostować kości. Do ostatniej minuty myślałam, że pojadę w koszulce z długim rękawem. Jedak kiedy zobaczyłam pozostałe zawodniczki stwierdziłam, że będzie ostro i natychmiast to ściągnęłam. Mogłabym się tam zagotować. Na starcie stanęło nas 6 i 3 Juniorki. Do pokonania miałyśmy 2 okrążenia. Trasa zaczynała się po brukowanej nawierzchni i stromym podjazdem w kierunku Góry  Świętego Marcina (384 m n.p.m). Tempo od samego początku było tak duże, że ledwo łapałam oddech, ale uparcie ile mogłam trzymałam się czołówki. Pierwsze okrążenie - udaje mi się pozostawić za sobą 2 osoby z mojej kategorii i juniorki. Jak tylko spojrzałam za siebie i gdzieś w oddali widziałam jak chcą mnie dogonić to wiedziałam, że tu nie ma żartów. Trzeba było ostro kręcić. Pierwsze okrążenie przekraczam prawie równocześnie z jedną Juniorką. Jednak kilka sekund szybciej. Drugie okrążenie przede mną...moje serce i płuca i co tam jeszcze, mam wrażenie, że zaraz zaczną protestować i wyskoczą z mojego ciała. Na drugim okrążeniu tempo nadal jest zawrotne. Mijając po drodze innych rowerzystów krzyczę tylko "prawa moja" "lewa moja" i jazda. W normalnych warunkach jeżdżę bardziej ostrożnie, ale na zawodach włącza się adrenalina i walka o przetrwanie :D. Pomimo, że na co dzień jeżdżę bezpieczniej to słowa piosenki zespołu Czarno - Czarni "Chcę oglądać twoje nogi ..." nijak ma się do mnie. Siniak na siniaku, zadrapania nie zdążą się nawet zagoić bo już pojawiają się kolejne. Każde takie "odznaczenie" na nodze to osobna historia. Po dotarciu na metę nawet nie wiedziałam, która jestem bo to co sędziowie mówili nawet do mnie nie docierało. Wzrokiem tylko szukałam miejsca gdzie sobie usiądę i padnę. Jeszcze w życiu mi się tak nie zdarzyło, żeby po zawodach MTB nogi były jak z waty. Ledwo się na nich trzymałam. Jak już złapałam oddech to poszłam dla pewności potwierdzić czy udało mi się utrzymać 4 miejsce. Tak jak i poprzednio na pucharze Tarnowa i tym razem znowu miejsce tuż za podium grrr. Pocieszam się, że mój czas przejazdu w porównaniu z 1,2 i 3 miejscem wcale nie był jakiś długi - biorąc pod uwagę fakt, że niektóre dziewczyny jeszcze nie umiały chodzić, a już śmigały po zawodach. :) Oczywiście gratulacje dla nich :). 


Później startował mój Brat. Do pokonania miał sporo, bo aż 5 okrążeń. Wcześniej on, teraz ja podawałam mu bidony z napojem. Po skończonych jazdach i zapakowaniu rowerów oczekiwaliśmy na wręczenie dyplomów. Zamiast bezczynnie czekać udałam się na szczyt Góry Świętego Marcina. Właściwie jest to wzgórze. Na szczycie znajdują się ruiny średniowiecznego zamku. Kiedy tam byłam miejsce miał jakiś turniej rycerski. W jednym momencie można było się poczuć jak w średniowieczu chociaż nie wiem nawet jak tam było. :D

W końcu nadszedł czas na dyplomy. Poszczęściło mi się przynajmniej w losowaniu i otrzymałam rękawiczki rowerowe. Akurat byłam na kupnie więc jak znalazł. Czas wracać do domu. Tym razem już spokojna bo było mi obojętne czy będziemy błądzić czy nie. Wiedziałam, że na nocną zmianę do pracy zdążę bez problemu. 



Chwilę przed startem.
1,2,3 i 4 miejsce już na samym początku.


Start Brata.
Wyniki drugiej edycji Pucharu Tarnowa.


Na Górze Św. Marcina.








Wręczenie nagród :).
Pozdrawiam Kamila :)

4 komentarze:

  1. Tego, no, gratulacje. Może i ja się kiedyś zmobilizuje i gdzieś wystartuję? Ale jak widzę, gdzie ci koledzy podjeżdżają, to hm... nie wiem, nie wiem ;)
    https://picasaweb.google.com/112192868802371066543/2014_06_22WapienicaKlimczokBAtniaWapienicaBiegiem#slideshow/6027764375104429922

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo :). Jeżeli tylko masz możliwość to startuj . Na zawodach zawsze jest taka adrenalina, że to co wydaje Ci się nie do pokonania w normalnych warunkach staje się jakby łatwiejsze. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Gratuluje! 4 miejsce nie jest złe gdy współzawodniczki reprezentowały taki poziom! Kolejna ciekawa relacja :)

    OdpowiedzUsuń