niedziela, 21 lipca 2013

Sałasz, Jaworz...

Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Ten weekend miałam spędzić w Gródku nad Dunajcem pod namiotem. Pogoda w sobotę jednak nie była obiecująca więc plany uległy zmianie, ale co się odwlecze to nie uciecze :).

Wczoraj razem z Kinią pojechałam w stronę Miejskiej Góry. W pewnym momencie każda rozjechała się w swoim kierunku na "swoje" trasy i po zjeździe spotkałyśmy się na rynku.

Dzisiaj kierunek znów ten sam, ale cel inny. Z dolnej stacji wyciągu narciarskiego jedziemy na Sałasz. Droga bardzo stroma, ale wyjątkowo bez błota więc jedzie się super. Tutaj należą się brawa dla K., która nie schodzi z roweru tylko dzielnie jedzie. Po 20 minutach jesteśmy na szczycie. Znalazłyśmy fajne miejsce na ognisko, ale to następnym razem. Miałyśmy wracać z Sałasza i na Miejską Górę, a później lody w mieście, ale...kobieta zmienną jest, a co dopiero dwie :D. Jedziemy dalej na Jaworz na wieżę widokową. Kiedyś tam byłam o czym pisałam tutaj http://camilla14a.blogspot.com/2013/05/a-kiedy-tam-dotaram-pomyslaam.html więc za bardzo się już rozpisywać nie będę. Bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie widoki z wieży...ostatnio to tylko mgła i jeszcze raz mgła z każdej strony świata.

Zjeżdżamy do Męciny, dalej Pisarzowa, Mordarka i w końcu upragniona Limanowa. Droga powrotna była jak dla mnie największą męczarnią bo za dużo asfaltu...ale wiedziałam, że jak dojedziemy to idziemy na pyszną pizze. 

Trasa liczyła 40 km.

Z tego miejsca zaczęła się prawdziwa jazda :)

 

:)
W drodze na Sałasz.

 

Ścieżka przyrodnicza "Limanowa-Jaworz"


Kinga Zdobywca :D
Na szczycie góry Jaworz.
Widoki na Nowy Sącz z wieży.

W oddali można było dostrzec Tatry.



Kamila :)


Spacer

Ostatni post był tak dawno, że aż zaczęłam się zastanawiać co ja robiłam :). Ubiegły tydzień to tylko jakieś krótkie wycieczki rowerowe na 2 godziny po okolicznych górkach, a wieczorami SPACERY :). Wakacje to jedyny czas kiedy razem z K.K.N jesteśmy w Limanowej i mamy więcej czasu żeby się spotkać więc trzeba go wykorzystać jak najlepiej. 

:)

wtorek, 9 lipca 2013

Limanowa Forrest :)

W tą niedzielę miałam okazję brać udział w biegu górskim Limanowa Forrest, który jest organizowany w moim mieście i przez klub sportowy, którego jestem członkiem.

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o tym biegu, a było to już 5 lat temu nie miałam pojęcia właściwie na czym to polega. Przecież ja nawet nie biegam, ale z ciekawości wystartowałam i bardzo mi się to spodobało.

W tym roku padł rekord i wystartowało 427 osób z całej Polski. Trasa liczy ok 7 km i jest bardzo wymagająca. Na początku prowadzi drogą asfaltową, a później stromo przez las na Milenijny Krzyż i z powrotem w dół. 

W górę biegło mi się super,a w dół niestety dopadła mnie kolka przez co musiałam trochę zwolnić. Czas 47 minut. W kategorii open zajęłam 305 miejsce. W kategorii kobiet 58 na 100. Biorąc pod uwagę, że nie trenowałam to chyba nie jest źle. Nie wiem jak to się dzieje, ale jak już widać metę to choćby się już nie miało sił to nogi same biegną :)  Po dotarciu poczułam trochę żal, że to już koniec i teraz czekam na kolejną edycję Limanowa Forrest, a kto wie może w międzyczasie jakiś inny bieg.
Profil trasy




Rozgrzewka :)
Początek trasy.
Połowa trasa za nami. Teraz będzie z górki.
Z górki na pazurki :D


:)




Kamila :)

sobota, 6 lipca 2013

Gdy upadnę wstanę, podniosę się i pojadę dalej :)

Wczoraj wybrałam się na Miejską Górą jedną z najcięższych tras jak dla mnie...Z Limanowej ulicą Leśną, a później Drogą Krzyżową. Motywacją do jazdy było to, że czeka mnie mój ulubiony zjazd. Tym razem nie pobłądziłam jak kiedyś. Podczas wycieczki przetestowałam nowe buty SPD :) Coś pięknego :) Szybki zjazd do rynku w Limanowej i razem z Kingą, która już na mnie czekała jedziemy na Lipowe.Niektóre uliczki asfaltowe są ślepe i prowadzą wprost do domostw. Pytamy się ludzi przy jednym z domów jak można dotrzeć do głównej drogi. Wysłali nas przez pola i łąki. Szkoda tylko, że nie uprzedzili o fosie tuż obok, która była cała zarośnięta trawą i nie było jej widać.Ja miałam okazję przelecieć przez kierownicę, a K. w ostatniej chwili wyhamowała. Pierwsza reakcja to czy nikt nie widział hehe i później z trudem się podniosłam i jedziemy dalej. Dzisiaj czuję jak mam potłuczone żebra i nogę. Taki już urok jazdy. 

Wieczór spędzony w szkole na ostatnich przygotowaniach do V biegu Limanowa Forrest. Pamiętam jak brałam udział w I, a tu już V :). Jutro bieg. Oby tylko pogoda była łaskawa i żebym dobiegła do mety...W miarę dobrym czasie.
Wycieczki z Kinią zawsze udane :) (tutaj na wyciągu narciarskim w Laskowej)
Shimano WM62 :)
Zdjęcie "troszkę" zamazane. Ekipa od agrafek do numerów startowych :D
Przymiarki koszulki :)
Pozdrawiam Kamila :)