środa, 27 lipca 2016

I Bieg Górski o Złotą Paproć - o tym jak przebiegłam pierwszy półmaraton :)

Jakiś czas temu (czyt. 17.07 :D)  postanowiłam przebiec swój pierwszy półmaraton :)

Jak to się stało? Od pewnego czasu w moim mieście w Limanowej z każdej strony można było dostrzec banery informujące o " I Biegu Górskim o Złotą Paproć Prezesa firmy Joniec". Jako, że Paproć (643m) w Beskidzie Wyspowym to jedna z moich ulubionych gór na szybkie wypady rowerowe to oczywistym było, że wystartuje w biegu.

Z zapisami jednak długo zwlekałam ponieważ dumałam na jaki dystans się zapisać. Do wyboru było 7 km lub 21 km. Stwierdziłam, że nie będę się rozdrabniać i idę na całość! 

Przez cały weekend padał deszcz...i to nie taki ciepły letni jak na reklamach, a wręcz przeciwnie! 
Kiedy razem z Gosią jechałam do Tymbarku gdzie miał odbyć się start miałam wrażenie, że się przejaśnia :D Szybko zostałam sprowadzona na ziemię bo opady miały się jeszcze nasilić.

W biurze zawodów odebrałam swój numer startowy - 161. Chwila na odprawę techniczną i stanęliśmy na linii startu. 


Na starcie :)

Ostatnie odliczanie i w drogę! Dystans wydawał mi się taki długi, że trzeba się było dobrze przygotować. Butelka z wodą w ręce, gadżety typu telefon, mp3 z muzyką...jak tylko dobiegłam na Paproć to porzuciłam to wszystko u sędziów. Uwierzcie, ale wszystko mnie rozpraszało wtedy. Kiedy pozbyłam się już zbędnego balastu mogłam spokojnie biec bez żadnych ograniczeń!

Trasa zaczynała się w Tymbarku i wiodła zielonym szlakiem na szczyt. O zielonym szlaku dużo pisałam na blogu ponieważ często tam zjeżdżam na rowerze. No właśnie: zjeżdżam, a nie podbiegam! Błoto, śliskie kamienie...zapowiada się ekstremalnie! Na pierwszym okrążeniu mała zadyszka, a później już wszystko wraca do normy. Oddech wyrównany i można się cieszyć samym biegiem. Pod górę i po leśnym terenie biegnie mi się super, ale kiedy tylko wkraczam na asfalt to już moc spada.

Kiedy kończę pokonywać pierwsze okrążenie z trzech zaczynam się zastanawiać co mnie naszło, żeby się na 21 km zapisywać. Mogłam przecież iść na 7 km i mieć to z głowy...ale gdzie tam! Przecież na taki krótki dystans to nawet nie opłaca mi się butów zakładać.


Na trasie :) Foto: http://united-cyclists.com/

Na mecie radosne okrzyki kibiców, które dodają skrzydeł. Eh gdzie jest mój rower? Chociaż z drugiej strony start na takiej trasie i  w takim deszczu to by było prawdziwe wyzwanie. Biegnę dalej...próbuje maszerować i wtedy czuję ból. Wiem, że nie mogę przestać biec bo później nie ruszę. I tak sobie biegnę co jakiś czas mijając się z pewną ekipą. Na podbiegach ja ich wyprzedzam, na zbiegach oni mnie. Niesamowite jest ile sympatycznych ludzi można poznać podczas takich zawodów.

W końcu jest upragniona meta! :) W dystansie na 21 km wystartowało około 40 osób w tym 7 dziewczyn. Moje miejsce to 6 z niewielkimi stratami do 4 i 5 :) Czas 02:24:53 


Medal :D

Po wyścigu odbyła się dekoracja najlepszych zawodników w swoich kategoriach! Odbyło się również losowanie nagród. Żeby wziąć udział trzeba było zapamiętać dwa hasła, które były rozmieszczone na trasie na tabliczkach. Brzmiały mniej więcej tak: "Paproć jest Twoja", "Biegnij przecież możesz szybciej", "Teraz będzie z górki"...Nie pamiętam wszystkich już teraz, ale naprawdę super pomysł i po raz pierwszy się z czymś takim spotkałam :)


Wyścig był organizowany po raz pierwszy i pomimo niesprzyjającej pogody przyciągnął wielu biegaczy. Wierzę, że za rok będzie nas jeszcze więcej! Organizacja na szóstkę z plusem! Tak trzymać!


Filmik ze startu: https://www.youtube.com/watch?v=CPKF1fNofYM


Pozdrawiam
Kamila :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz