Pokazywanie postów oznaczonych etykietą różności. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą różności. Pokaż wszystkie posty

środa, 17 lipca 2019

"Zostawcie nam czysty kawałek świata..." - Trash Challenge :)

Wyobraź sobie, że po wielu trudach osiągasz swój cel i zdobywasz kolejny szczyt na rowerze czy też pieszo. Piękne widoki wynagrodząją wszystko, ale czekaj...ile razy zdarzyło Ci się, że jadąc w góry czy też w inne atrakcyjne miejsce te cudowne krajobrazy przysłoniła inna góra? Jaka? Góra Śmieci!


Nie zliczę ile razy jadąc na rowerze czy też biegnąc z wózkiem wkurzałam się na to ile po drodze mijam śmieci. Od dłuższego czasu razem z koleżanką planowałyśmy jakąś akcję związaną ze sprzątaniem. 

Ostatnio zajadając się płatkami śniadaniowymy i oglądając "Pytanie na śniadanie" pojawił się temat książeczek edukacyjnych dla dzieci związanych z ekologią. Nie obejrzałam tego do końca bo to był właśnie ten moment. Potrzebowałam takiego impulsu. Zaraz sięgnęłam po telefon do koleżanki i powiedziałam, że nie idziemy na zwykły spacer. Idziemy sprzątać naszą okolicę. D. załatwiła rękawiczki, a ja zabrałam z domu kilka worków na śmieci. Chyba podeszłam do tego zbyt optymistycznie bo już po 10 minutach brakło w nich miejsca. Na szczęście kolejna koleżanka zorganizowała trochę worków z Gminy więc można było działać dalej bez ograniczeń.

Tak było...
...tak jest i pewnie będzie przez chwilę.
Podczas sprzątania trafiamy na cały arsenał rzeczy potrzebnych do grillowania...



Strach chodzić bo nie wiadomo na co można nadepnąć.
Często jest tak, że jak chcemy się umówić na jakieś spotkanie to gdy to już ma nadejść nagle wszyscy się wykruszają. Też się Wam tak zdarza? Dlatego tutaj nie było co planować postawiłyśmy na całkowity spontan. W ciągu dosłownie chwili zorganizowałyśmy się w ekipie liczącej: 4 matki + 7 dzieci. Dla nich była to świetna zabawa. Zaraz prześcigali się w tym kto znajdzie więcej śmieci itd. Spędzili aktywnie czas na świeżym powietrzu i z tego co widzę nie poszło to na marne. Teraz jak idziemy na spacer to od razu zauważają pełno śmieci i wrzucają do kosza.



Od pewnego czasu obserwuję stronę "Podnieś 5". O co chodzi? 5 śmieci dziennie podniesionych z ulicy może naprawdę zrobić różnicę. To akcja #PickUp5 - jeśli w drodzie do pracy, na spacerze widzisz na ulicy śmieci  podnieś 5 z nich. Zrób im zdjęcie, wrzuć do sieci i dodaj #PickUp5. Może takie działanie zmobilizuje innych do troski o naszą wspólną przestrzeń.

Strona: Podnieś5 - Limamowa

Siatka w rzece...
I nasz bohater Dawidek, który ją wyłowił :)
Polecam również grupę Zero Waste Polska. Na początku dodałam się do tej grupy z ciekawości. Niektóre pomysły wydawały mi się zupełnie odjechane i nie potrzebne, ale im dłużej się w to zagłębiałam stwierdziłam, że to ma sens. Do bycia zero waste to mi dużo brakuje, ale chociażby temat plastikowym siatek warto przemyśleć i zastąpić wszystko wielorazowymi woreczkami na warzywa, owoce itp. Jeżeli ktoś z Was jest ciekawy to niech dołączy do grupy:

Podsumowując naszą akcje w ciągu niecałej godziny zebrałyśmy 4 duże worki nad rzeką Łososinka. Następnie idąc alejką do parku zebrałyśmy jeszcze 1 - wydawałoby się, że jest w miarę czysto, a jednak śmieć do śmiecia i zrobił się cały worek. Później śmieci odebrał pan z gminy. Niestety historia znowu zatacza koło i znowu w tych samych miejscach pojawia się pełno śmieci. Niestety podejście do kosza jest chyba dla niektórych zbyt dużym wyzwaniem. Bierzcie przykład z dzieci :).


Dobra robota! :)



Na koniec zostawiam Wam piosenkę, która już swoje lata ma, ale jej przekaz jest wciąż aktualny:
Marek Grechuta, Gama - Zostawcie nam

Zostawcie nam czysty kawałek świata.
Zostawcie nam strumyka czysty bieg.
Zostawcie nam lasy, ogrody w kwiatach,
Czyste powietrze, zimą czysty śnieg.
Zostawcie nam czysty kawałek plaży.
Zostawcie morza czystość pośród fal.
Pozwólcie nam o życiu pięknie marzyć.
Gdy niema marzeń, w duszy rośnie żal.



Michałek -  najmłodszy uczestnik akcji :)

Pozdrawiam
Kamila :)

P.S. Taka mała ciekawostka na koniec :)


niedziela, 24 lutego 2019

"Miało być łatwe, miało być proste. Na zakrętach ścigam się. Dogoń mnie!"

Wyobraź sobie, że budzisz się... jest niedziela, a za oknem piękne słońce. Nic tylko wstawać w podskokach i pędzić gdzieś w góry na spacer czy też rower żeby spędzić aktywnie dzień.  Razem tak rodzinnie czy też w bardziej romantycznej wersji we dwoje.

Jak zobaczyłam te  promienie słońca, które wpadały do pokoju to nie towarzyszyło mi żadne z powyżej wymienionych uczuć. Ogarnęła mnie wręcz złość... jak dla mnie to mogłaby być nawet burza  - pomyślałam. Wiedziałam, że po raz kolejny ten dzień spędzę zdana tylko na siebie i to jak go spędzę zależy tylko i wyłącznie ode mnie. Rodzinne wyjście? Zapomnij o tym kiedy twój mąż jest strażakiem i ratuje życie innych. A ty? Dasz sobie radę - nie pierwszy i nie ostatni raz. Nawet nie wiecie z jaką zazdrością spoglądam na rodziny, które razem spacerują.

Ten wpis miał być już w poniedziałek, ale tak mi tydzień szybko minął. Zresztą śmieje się, że mój czas wolny zaczyna się o północy kiedy wszyscy śpią. Tyle, że ja już wtedy padam na twarz i o pisaniu mogę zapomnieć. Żeby napisać ten wpis spędziłam czas od północy gdzieś do 3 w nocy :) Jak inne blogerki to robią, że mają wszystko na bieżąco? Tego nie wiem. 

W sobotę razem z koleżanką udałam się na długi spacer po okolicznych górkach. Kolejnego dnia była ta sama trasa, ale już w nieco wydłużonej wersji. Zrobiła się wiosna na całego więc nasze kurtki szybko wylądowały w bagażniku wózka - z tym to jest wygoda.



Często jest tak, że kiedy spaceruje z wózkiem to odkrywam nowe trasy, które później pokonuje na rowerze. Działa to oczywiście też w drugą stronę. Cieszę się, że te długie zimowe wieczory powoli dobiegają końca ponieważ znowu będziemy mogli powrócić w teren i spędzać aktywnie czas od rana do nocy.


Mój kompan :)





W niedzielę oprócz Michałka towarzyszyła mi Bunia, a także Koleżanka z dziećmi. Powiem Wam, że nieczęsto trafia się na osobę, która nadaje na tych samych falach. Z nią to są szybkie dyskusje: pytanie: Idziemy? Odpowiedź: Idziemy! :) Jak sobie pomyślę z perspektywy czasu na jakie trasy my zabierałyśmy dzieciaki to wariactwo, ale dzielnie dają radę :) 





"Gdzie jest rower?"

Przez ostatni rok komentarze z serii "Gdzie jest rower?" pojawiały się na blogu bardzo często. Nie ukrywam, że było to dla mnie irytujące i nie raz po prostu odechciewało się całego pisania. Najlepsze jest to, że komentowały osoby, które wpisów nawet nie przeczytały tylko rzuciły okiem na zdjęcia, tytuł i już potrafiły sobie wyrobić całe zdanie na dany temat. A często było tak, że wystarczyło zamienić słowo wózek na rower i już była ciekawa trasa na rower. Przecież nie wożę dziecka po alejkach w parku i nie robię z tego relacji ;). Na blogu mam jeszcze trochę zaległych wpisów rowerowych, które czekają na swój lepszy czas więc bądźcie cierpliwi.




"Może zmień nazwę bloga?" :)

O tak bo jak zakładałam blog "Kamila i jej rower" jakieś 5 lat temu to oczywiście przewidziałam co będę robić w życiu :). Czy życie niektórych osób jest serio takie biało czarne i wszystko jest takie oczywiste? Jeśli tak to przykro mi i mam nadzieje, że coś z tym zrobisz :) Dla mnie takie nie jest i całe szczęście. Kiedy założyłam blog moją główną pasją był i oczywiście nadal jest rower. Jednak z czasem pojawiły się inne rzeczy. Dzięki M. poznałam co to jest jazda na skiturach i pokochałam to na równi z rowerem. Jest to świetna alternatywa na zimę kiedy warunki nie są zbyt odpowiednie na rower. Jazda na siłę w śniegu jakoś mnie nie kręci tylko po to żeby zrobić zdjęcie, wrzucić do sieci i napisać jak było super, a rzeczywistość była zupełnie inna. W międzyczasie do tego wszystkiego dołączyły jaskinie - zrobiłam kurs taternictwa jaskiniowego, ale nie do końca się w tym odnalazłam. Ja muszę czuć wiatr we włosach :) 

"Dlaczego piszę o innych rzeczach niż tylko rower?"

Bo lubię wrócić do tych chwil i przypomnieć sobie jak było, jakie emocje mi towarzyszyły. Planowałam kiedyś założyć jeszcze inny blog, ale stwierdziłam, że to chyba nie ma sensu. Nawet już wymyśliłam nazwę. Ledwo mi wystarcza czasu na ten. Zresztą w słowie "Kamila" mogę zawrzeć wszystko co tylko chcę. "... i jej rower" owszem rower to mój znak rozpoznawczy, ale Kamila nie równa się rower. Więc jeśli przeszkadzają Ci moje wpisy niezwiązane z rowerem to pamiętaj o tym, że ja nikogo tutaj na siłę nie trzymam :) Jesteś tutaj bo chyba pewnego dnia coś Cię musiało zaintrygować w mojej osobie i dałeś "Lubię to" i poparłeś to co robię. Dziękuje z tego miejsca wszystkim, którzy tutaj ze mną są i kibicują mi w tym co robię. Nie ważne czy robię to na dwóch kółkach czy na trzech. Myślę, że ważne jest w tym wszystkim żeby po prostu czerpać z tego radość. A pisać będę dalej :)

Mój ulubiony komentarz, który nieraz podnosił mnie na duchu:

Kamila zmień nazwę bloga na "Kamila i jej rower, mąż, dziecko, pies, wózek, dom, piesze wycieczki (wstaw kolejne kontrowersyjne rzeczowniki dyskwalifikujące Cię jako właścicielkę tytułowego rowera)", a w opisie bloga dodaj koniecznie "Jestem wyrodną matką, bo nie kisze młodego w domu i od bobasa uczę go, że warto być aktywnym" wtedy na pewno zadowolisz wszystkich frustratów. 





To że jestem matką nie znaczy, że zapomniałam jak wygląda rower. Uwierz mi rower to ja widziałam przez ostatni rok codziennie. Nie zawsze jednak mogłam sobie pozwolić na jazdę wtedy kiedy mi się podoba. Tylko wtedy gdy ktoś zajmie się dzieckiem. Wspólne wypady z M.? Teraz to rarytas - nie zdarza się to zbyt często, a szkoda bo On to zawsze wynajdzie jakieś ekstremalne zjazdy.



W niedzielę ( 17.02.2019 r)  nie spodziewałam się niczego szczególnego, a jednak udało się zrobić szybki trening. Misiek został sprzedany na godzinę do koleżanki, a ja mogłam spokojnie ruszyć w trasę. Postanowiłam pokonać tą samą pętlę co wcześniej, ale w znacznie szybszym tempie.



Wiesz co to jest sukces? :D Kiedy udaje ci się wcisnąć w strój rowerowy sprzed ciąży. Tak wiec założyłam swoje wdzianko, które już dawno spisałam na straty, ale jednak jeszcze posłuży. Dobrze, że lajkra przyjmie wszystko!



Miejscami u góry było jeszcze trochę śniegu więc w krótkich spodenkach mogłam tam wyglądać trochę abstrakcyjnie.





Jadąc dalej była już jesień...



 A patrząc na niebo to wiosna :)



Jestem mamą, ale jestem też sobą. Czasem drocząc się z M. mówię, że wyrzekłam się siebie żeby zająć się tym życiem codziennym. Jednak dalej jestem sobą. Jak jestem na rowerze to zapominam o wszystkim. Jest to czas tylko i wyłącznie dla mnie więc błagam Mężu nie dzwoń do mnie kiedy jestem w trakcie zjazdu z pytaniem gdzie są pieluchy! :D



Wózek i rower - a może by tak połączyć to wszystko razem. Zamiast liczyć na kogoś mogłabym liczyć tylko na siebie. Najwyższy czas żeby zacząć rozglądać się za wygodnym fotelikiem na rower. Niech Michałek też poczuje wiatr we włosach :) Mam już jedną firmę na oku, ale może macie jakieś sprawdzone modele fotelików dla rocznego dziecka? 



Rower odstawiony do domu. Jeszcze tylko odebrać dziecko z miejsca gdzie się zostawiło i z nową energią można działać. Jak widać na zdjęciu takie chwilowe rozstania dobrze robią :)




Napiszcie w jaki sposób udaje Wam się zorganizować życie rodzinne. Połączyć to wszystko z pasją i nie zwariować. 

Urlop macierzyński dobiegł końca i powoli czas wracać do pracy ;) Czy to normalne, że się cieszę? :D Tak, bo będę do pracy kręcić na rowerze :)

P.S. Gdyby ktoś zastanawiał się dlaczego tak długo pisałam. Ciężko zebrać myśli kiedy ma się słuchawki na uszach i słucha się tak genialnej piosenki.

Klik: Anna Karwan - Czarny Świt

Pozdrawiam
Kamila :)

wtorek, 10 lipca 2018

Urodziny w Kolibie na Łapsowej Polanie :)

W poniedziałek 18 czerwca świętowałam swoje kolejne urodziny :) Jeszcze jest 2 z przodu więc nie jest tak źle :) W planach był Ćwilin, ale pogoda była niestety dosyć niepewna. W pewnym momencie zmogło mnie spanie, a kiedy się obudziłam moim oczom ukazał się prezent jaki sobie sama sprawiłam czyli wózek biegowy. 

Od razu zaczęliśmy myśleć gdzie by tu pojechać żeby móc go przetestować. M. zaproponował Schronisko Koliba na Łapsowej Polanie, a że nigdy tam jeszcze nie byłam to z chęcią przystałam na ten pomysł.



Spakowani ruszamy w drogę. Dojeżdżamy do wsi Obidowa w powiecie nowotarskim i na końcu osiedla Marfiana Góra zostawiamy samochód na parkingu. Jak informuje tablica do schroniska mamy zaledwie 35 minut niebieskim szlakiem.



Do schroniska na Polanie Łapsowej można dojść jednym z kilku szlaków turystycznych i oczywiście dojechać rowerem.
- Z Klikuszowej czarnym szlakiem do kapliczki, a potem w dół niebieskim.
- Z Obidowej zielonym, potem w prawo czarnym i od kapliczki w dół niebieskim.
- Z Turbacza żółtym, potem czarnym i od kapliczki w dół niebieskim.
- Z Nowego Targu dojazd MZK do Kowańca (poczta) i dalej przez osiedle Marfiana Góra szlakiem niebieskim.


Droga jest bardzo przyjemna. Wózek świetnie daje sobie radę. W bardziej ekstremalnych fragmentach trasy trochę trzeba się namęczyć, ale i tak jest super. Dawniej szukałam jak najbardziej hardkorowych tras, a teraz sami widzicie co się porobiło. Gdyby ktoś zastanawiał się czemu ten wpis powstał dopiero teraz to od razu mówię, że cały czas gdzieś chodzimy, a jak wracamy to jest już bardzo późno :)


Dotarliśmy na miejsce :) Tak to można zwiedzać!
Schronisko Koliba Na Łapsowej Polanie znajduje się w Gorcach na ich południowych stokach. Do najwyższego szczytu Gorców czyli Turbacza jest stąd około 7 km. 





 W bufecie zamawiamy pyszny bigos, a później jeszcze racuchy. Jak wiecie uwielbiam jeść, ale te porcje to nawet dla mnie były za duże. Muszę dodać, że Gospodarze schroniska są bardzo sympatyczni. Misiek podbił swoją pierwszą pieczątkę na kartce pocztowej i ruszamy z powrotem bo zaczyna się robić późno. Po drodze wszyscy śpią...oprócz kierowcy oczywiście :)


Czekamy na jedzonko :)

Z całego serca polecam Wam tam pobyt. Tak sobie myślę, że chętnie wybrałabym się tam kiedyś na noc, a rano ruszyła w góry. 
Więcej informacji na temat schroniska znajdziecie na stronie:
http://gorce-koliba.prv.pl/

Pozdrawiam
Kamila :)