sobota, 5 grudnia 2015

W poszukiwaniu Gorczańskiej jaskini :)

Ostatnio zostałam pochłonięta przez jaskinie. Może nie tak dosłownie, ale większość czasu po pracy spędzałam na nauce różnych zagadnień z tym związanych. W końcu pasowałoby się wziąć w garść i zdać egzamin z kursu taternictwa jaskiniowego.Im więcej tego wszystkiego przeczytałam to powoli zaczynałam mieć coraz większy mętlik w głowie.

Jakiś czas temu razem z M. wybraliśmy się na niedzielny spacer. Pojechaliśmy do miejscowości Kamienica i stamtąd wyruszyliśmy. Na początku zwiedziliśmy jaskinię na Kleninie, która jest najdłuższą jaskinią Gorców - ma 52m i 12m głębokości. Czy trzeba kombinezon? Nie, a później cała wyszłam umorusana z błota :D. Naszym celem w tym dniu był Gorc (1228m). Jednak nie szliśmy utartymi szlakami tylko całkiem przez las testując nową nawigację. Dużo czasu zeszło nam na omijaniu wiatrołomów. Momentami ten spacer był dla mnie pełen grozy, ale jakoś do tego przywykłam :D Kiedy wyszliśmy na jakąś "normalną" drogę to przynajmniej wiedziałam, że nabierzemy szybszego tempa marszu. Zapytacie się pewnie gdzie mi się tak śpieszyło? Odpowiedź - ognisko :). 

Będąc na szczycie Gorca wyszliśmy na wieżę widokową. Co prawda widoków nie było bo już było ciemno, ale jej ogrom robi wrażenie.

Późnym wieczorem dotarliśmy do nowej bacówki na Gorcu ( na tej polanie są dwie). M. rozpalił ogień, a ja zajęłam się pieczeniem kiełbasek. Żałowałam, że nie mamy termosu, ale na szczęście udało się zrobić herbatę z tego co było dostępne w bacówce :). Podoba mi się taka niepisana zasada, że jak my przychodzimy to możemy wykorzystać do rozpalenia w piecu drzewo, które tam leży. Następnie my przynosimy swoje kawałki z lasu żeby mogło wyschnąć i być gotowe do użytku dla kolejnych turystów. Dobrze jest tak czasem posiedzieć i nie musieć nigdzie pędzić :)
 
Jednak wszystko co dobre się kończy. Nie ukrywam, ale po tym spacerze byłam bardzo padnięta...ale uwielbiam ten rodzaj zmęczenia :)

Wejście do jaskini. Po drodze rywalizacja kto pierwszy znajdzie dojście :D

Z nietoperzami :)

Miejsce gdzie X lat temu jeździł M. :D

Strach się bać :D





Szlak rowerowy w drodze na Gorc.
:)
Pozdrawiam
Kamila :)

2 komentarze:

  1. To już tyle śniegu w górach, a ja wczoraj rowerek w pełnym słońcu i cieple. Co do jaskiń... Na jurze jest co kawałek jaskinia. Swego czasu je zwiedzałem. Są różne od kilku metrów do kilkuset. Jedne suche inne błotniste. Zwiedzałem zawsze amatorsko bez żadnych kasków i kombinezonów. Kilka guzów się przydarzyło. Do błotnistej kupiłem sobie kiedyś nieprzemakalny kombinezon za trzydzieści zł w Leroy :) W samej dolinie Będkowskiej jest kilka jaskiń. Oczywiście w Tatrach to zupełnie inna liga. Choć są bardzo atrakcyjne takie dostępne turystycznie choćby w Kościeliskiej Mylna. Zwiedzałem kilka godzin poza trasą turystyczną, ale trzeba mieć mapę. Nazwa jest adekwatna do jaskini.

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm u mnie na mazowszu już nie jest tak zielono

    OdpowiedzUsuń