piątek, 8 czerwca 2018

Puchar Tarnowa 2018

W niedzielę 22 kwietnia pojechałam na Puchar Tarnowa. Są to wyścigi rowerowe MTB w konkurencji cross-country (XC). Już dzień wcześniej przygotowałam rzeczy, które mam zabrać. Oprócz roweru równolegle musiał być wózek. Moje bidony, Misia butelki... Musiałam być przygotowana na każdą możliwą sytuacje. 


"Misio poczekaj mama zaraz wróci!" :D

Na miejsce dotarliśmy tuż po godzinie 9. Szybkim krokiem udałam się do biura zawodów żeby odebrać numer startowy. Oczekując w kolejce cała drżałam z zimna, a może jednak z nerwów? Przecież Tarnów to polski biegun ciepła.


Mój numer to 77. Zanim ruszyłam na trasę żeby się z nią zapoznać trzeba było jeszcze uspokoić Misia. Udało sie! Zmykam. Trasa przebiega mniej więcej albo nawet tak samo jak w poprzednich latach. Tam jest tyle zawijasów, że naprawdę cieżko to zapamiętać.


Przebieg trasy.

Ledwo skończyłam trening i już po 5 minutach o równej godzinie 10:00 startuję. Lasek Lipie, w którym odbywały się zawody ma to do siebie, że już od samego początku trzeba jechać na pełnych obrotach żeby wbić się w dobre miejsce. Ścieżki momentami są bardzo wąskie więc później trudno jest wyprzedzać. Na trasie jest trochę tłoczno bo startują wszystkie dziewczyny, z różnych kategori wiekowych.



Fot. B.Banaś


Fot. A.Winczura

Kiedy znalazłam się na trasie liczył się już dla mnie tylko rower i nic wiecej. Zupełnie inny świat. Oczywiście jechałam najlepiej jak tylko się dało. Moja kategoria czyli kobiety elita miały do pokonania 3 okrążenia, a młodsze 2. Pierwsze okrążenie jak zawsze jest dla mnie najgorsze bo nie jestem w stanie złapać tchu... tak wszystkie pędzą. Drugie i trzecie pokonuje już na spokojnie w swoim tempie. Jechałam najlepiej jak tylko mogłam, ale nie oszukujmy się, że forma już trochę inna - trzeba nad nią popracować.

Zajęłam pierwsze miejsce od końca czyli piąte! Patrząc jednak na czas jaki miałam stwierdzam, że nie jest tak źle. Pamiętając siebie sprzed lat to taka sytuacja pewnie by dla mnie nie była wesoła,  ale teraz naprawdę podeszłam do tego na luzie. Nie jechałam dla wyniku tylko dla zabawy! Haha, a tak serio to liczłam na puchar :D.

Na mecie czekał na mnie Mąż. 

A gdzie w tym czasie był Misiek? Otóż spacerował z moją Koleżanką :)


:)


Matka po zawodach to dziecko w końcu może zjeść :D


Wyniki.

Później odbyły się wyścigi w pozostałych kategorii wiekowych. Trochę poczekaliśmy i około godziny 15:00 nastąpiła dekoracja najlepszych zawodników. Otrzymałam dyplom i zdobyłam 16 punktów do klasyfikacji generalnej. Można było wracać do domu. Po drodze byłam tak zmęczona, że zaraz zmógł mnie sen - obudziłam się już pod domem. 


Michałek skradł serca dziewczyn :D
Już jutro w sobotę odbędzie się kolejna edycja Pucharu Tarnowa w miejscowości Zbylitkowska Góra - tam jeszcze nigdy nie startowałam więc nie mogę doczekać jaka będzie trasa. Trzymajcie mocno kciuki!

Jeżeli ktoś z Was ma ochotę wystartować w Pucharze Tarnowa to jeszcze nic straconego. Kolejna edycja odbędzie się 26 sierpnia w Tarnowie. Więcej informacji znajdziecie na stronie: http://puchartarnowamtb.pl/

Pozdrawiam
Kamila :)

3 komentarze:

  1. Brawa i gratulacje dla zaradnej, wysportowanej mamy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre podejście. Lepsze piąte niż zerowe zajęte w domu. Gratuluję startu i życzę wielu udanych zawodów w przyszłości!

    OdpowiedzUsuń
  3. 51 year old Financial Analyst Luce Rowbrey, hailing from Earlton enjoys watching movies like Parasite and Mycology. Took a trip to Birthplace of Jesus: Church of the Nativity and the Pilgrimage Route and drives a Bugatti Type 57SC Atalante Coupe. isc

    OdpowiedzUsuń