Jedziemy do miejscowości Ochotnica Dolna. Droga trochę się dłuży, ale to dobrze bo wcale nie widzi mi się tak prędko wychodzić na takie zimno. W końcu jesteśmy na miejscu. Na nogach pojawia się gęsia skórka, temperatura wynosi 3 stopnie. Zastanawiam się czy wolę marznąć czy może jak mi słońce praży? Wyjazd, który bardziej nazwałabym wyjściem zielonym szlakiem szybko nas jednak rozgrzewa. W miejscu gdzie krzyżował się zielony szlak i czerwony była oznaczona trasa na maraton rowerowy Cyklokarpaty rozgrywane podczas festiwalu Joyride w Kluszkowcach. Myślałam nawet o tym żeby wystartować w kategorii Enduro, ale wycieczka z M. była bardziej kuszącą propozycją :)
O ile podjazd był naprawdę wyczerpujący to będąc już na Paśmie Lubania możemy cieszyć się z uroków jazdy. Pasmo Lubania to dobrze wyodrębniony grzbiet górski w południowo-wschodniej części Gorców, między dolinami Ochotnicy, Dunajca i Krościenka, oddzielony od głównego rozrogu Przełęczą Knurowską. W pewnym momencie moim oczom ukazują się niesamowite widoki. Jest to polana Kudów. M. uświadamia mnie, że w tamtym roku podczas maratonu Kierat spędziliśmy tu sporo czasu w oczekiwaniu na śmigłowiec GOPR-u. Cała historia tutaj KLIK :)
Dzień wcześniej zobaczyłam informację o akcji ze wsparciem dla Ani Szafraniec - Rutkiewicz. Jest to jedna z najlepszych polskich kolarek górskich. Niestety została zmuszona do przerwania swojej kariery. Zawodniczka Kross Racing Team ma problemy z sercem i przeszła szereg zabiegów. Jej cel się jednak nie zmienia - chce jechać na igrzyska do Rio de Janeiro. W związku z tym ruszyła akcja "Uśmiech dla Ani", w której każdy może wyrazić wsparcie dla Polki pod specjalnym hashtagiem #AniuUsmiechnijSie.
#AniuUsmiechnijSie :) :)Więcej o akcji - kliknij :) |
Na trasie przejeżdżamy przez Studzionki jest to przysiółek w Paśmie Lubania położony na wysokości 880-930 m n.p.m. Na Studzionkach znajduje się prywatny skansen etnograficzny, w skład którego wchodzi dom-muzeum, drewniana góralska kaplica oraz kuźnia. Dom, utrzymany w stylu lat 20. XX wieku, zawiera kolekcję góralskich przedmiotów codziennego użytku, pochodzących w znacznej mierze z terenu Ochotnicy Górnej.Kaplica nawiązuje do gotyckich kościołów pradoliny Dunajca, a część jej wyposażenia pochodzi ze starego, rozebranego w 2003 roku, kościoła w Ochotnicy Górnej. Z kolei przeniesiona w 2008 roku z Ochotnicy Górnej – Jaszczego kuźnia zachowała pełne, oryginalne wyposażenie kowalskie. Skansen można zwiedzać za zgodą właścicieli.
Z krótkiego asfaltowego odcinka ponownie wkraczamy na czerwony szlak. Po kilku godzinach czeka na nas w końcu konkretny zjazd do Przełęczy Knurowskiej, która oddziela rozróg Turbacza od Pasma Lubania. Tutaj zastajemy samochód W., z którym mieliśmy się spotkać...tylko, że przy wyjeździe 2 godziny przed nami może to być ciężkie.
Z Ochotnicy na Wielką Wojnę - tablica na Przełęczy Knurowskiej. |
Po prawie 5 godzinach jazdy docieramy na Turbacz. Robimy tankowanie wody do bidonu i do bukłaka. Na miejscu oczywiście tłumy ludzi, którzy schodzą się z każdej możliwej strony. Są i nasi znajomi - jedni wyjechali z Rzek, drudzy z Koninek, a my jak wcześniej pisałam z Ochotnicy Dolnej. Czyli można by rzec "Na Turbaczu spotkajmy się!" :) Miałam okazję poznać osoby, które czytają mój blog...."O to ta dziewczyna z facebooka" :D Nie powiem miło :) Pozdrawiam Was :)
Nerwusek się spisał :) |
Tankowanie do pełna :D |
Na Turbaczu spotkajmy się :) |
Skała z tablicą upamiętniająca Ratowników GOPR. |
:) |
Tak to jeszcze mój rower nie jechał :) |
Obserwatorium astronomiczne na Suchorze. |
Sezon borówkowy już coraz bliżej :)
Na szczyt Turbacza docieramy już z W., który wyjechał przed nami. Jakimś sposobem udało nam się w końcu spotkać na trasie. Nie ma to jak jazda razem tylko zobaczenie się po prawie 40 km.
Na szczycie Turbacza. |
Widoki mieliśmy naprawdę piękne :) |
Kapliczka jest najstarszym zabytkiem sakralnym w Gorczańskim Parku Narodowym. W 1996 r. licząca sobie wtedy 92 lata kapliczka została odnowiona przez pracowników GPN i spadkobiercę Tomasza Chlipały.
Cesarz Enduro i Cesarz Skiturów :D |
Aferki się zdarzają. Nowiuśkie skarpetki :D |
Ze względu na bolącą nogę tak sobie pomyślałam, że może dam sobie na chwilę spokój z rowerem. A gdzie tam! Kolejna relacja już niebawem :)
Zobacz również inną trasę:
http://camilla14a.blogspot.com/2014/07/gorczanski-klasyk-w-wersji-wet-turbacz.html
Pozdrawiam
Kamila :)
P.S. Mam nadzieję, że 3 godziny pisania nie poszły na marne i ktoś to przeczytał :D
świetne warunki Wam się trafiły i fajna pętla wyszła. lubię jeździć w Gorcach, choć na wschód od Turbacza jeszcze nie miałem okazji (głównie z przyczyn logistycznych - ostatnio z krk słabo pociągi kursują...). w każdym razie opis na pewno się przyda w opracowaniu przyszłych wypadów w tamte strony. Dzięki
OdpowiedzUsuńHej :) Pogoda rzeczywiście nam dopisała. Nie mam pojęcia jak pociągi kursują i dokąd, ale może warto pomyśleć o przejeździe jakimś busem? Ewentualnie pomyśl o blablacar.pl Kiedyś musiałam się dostać do Gdańska na szybko i było jak znalazł :) Pozdrawiam
Usuńkilka razy szukałem po blabla ale w tygodniu ciężko znaleźć kogoś kto może zabrać rower stąd ciężko planować coś wcześniej, a na pętlę wokół Gorc (którą gdzieś tam mam w planie) może zabraknąć sił bez jakiegoś desantu z i do krk. W każdym razie może kiedyś gdzieś się trafi "okienko". pozdrawiam
UsuńOj macie szczęcie, że was straż parku między Turbaczem z Koninkami nie zatrzymała! Miałem już z nimi tam problemy...
OdpowiedzUsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna opowieść. Razem z moją partnerką mamy plan na bike'ach przejechać czerwony szlak od Krynicy-Zdrój aż do Beskidu Niskiego. Wyprawa na cały urlop, może się uda w tydzień zrobić :)
Jak chodzi o busy, to niestety w nich nie można transportować rowerów. Jakieś głupie przepisy. Natomiast polecam kolej, co prawda jedzie się bardzo długo ale komfort jest lepszy :) Co do trasy Kraków - Krynica Zdrój 5h
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na bloga :)
Świetna pętla:) kocham Gorce!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paweł
Jestem pewien, że tym wpisem udało się pani zmotywować wiele osób do przeproszenia się z rowerem, choć może nie widać tego w komentarzach. Moja żona od razu zapytała "to kiedy jedziemy na wycieczkę", a ona nie pała do rowerów zbytnią sympatią - to troszeczkę moja wina, ale cóż poradzić taka pasja.
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale wole jak opisy zdjęć są pod spodem. Grafika ma najpierw zainteresować czytelnika do przeczytania tekstu moim zdaniem.
OdpowiedzUsuń