W ostatnim czasie dostaje sporo zapytań jaki wózek wybrać. Widzę, że co niektórzy też wkraczają na ten etap co ja i rower trochę schodzi na dalszy plan. Postanowiłam zrobić wpis na ten temat i opisać w nim swoje doświadczenia. Polecam przeczytać do końca ;)
Kiedy dowiedziałam się, że zostanę mamą w pewnym momencie udzielił mi się syndrom wicia gniazda. Jest to jeden z naturalnych objawów ciąży. Najczęściej widać to w gorączkowym przygotowaniu rzeczy dla dziecka, gromadzeniu ubranek, praniu, prasowaniu, układaniu w szafkach, żeby były gotowe i pod ręką. Jednym z ważniejszych elementów wyprawki jest wózek dziecięcy. Na początku przeglądałam sporo różnych internetowych poradników żeby wybrać ten idealny. Zanim to nastąpiło przebyłam długą drogę metodą prób i błędów.
Co było dla mnie wtedy najważniejsze? Koniecznie wózek 3 w 1 i oczywiście żeby wszystko pasowało do siebie kolorystycznie łącznie z torebką na drobiazgi...Nie powiem gondola była w porządku, ale przy spacerówce zaczynały się schody. O foteliku z zestawów gotowych 3 w 1 szkoda się nawet rozpisywać. Najlepiej wybrać się do specjalistycznego sklepu gdzie dopasują fotelik do samochodu i do dziecka, który zapewni bezpieczeństwo w razie wypadku. Wtedy nie miałam zupełnie tej świadomości. Dopiero filmiki z crash testami otworzyły mi oczy, ale to dłuższy temat.
Wózek pomimo, że był ładny nie pasował zupełnie do mojego stylu życia. Czułam się z nim ograniczona tylko do kilku tras w dodatku asfaltowych. Wiedziałam, że muszę znaleźć inny sposób bo inaczej zwariuje i jak sobie pomyślę z perspektywy czasu to efekt "baby blues" mnie nie ominął. Zaczęłam zagłębiać się w temat wózków biegowych. Nie będę ukrywać, że ceny mnie odstraszyły i to konkretnie. Długo analizowałam za i przeciw. Pamiętam do dzisiaj jak mój Mąż zapytał czy to nie jest tylko mój kolejny wymysł, a wózek będzie siedział. Postanowiłam zaryzykować - ach co za szalona matka ze mnie!
Postawiłam na model Thule Glide w wersji ze sztywnym kołem. Kolor szary z niebieskim - uwielbiam wszystkie błękity więc od razu wpadł mi w oko. Kiedy do mnie dotarł pierwszym odczuciem było to, że jest dosyć długi. Już pierwszego dnia postanowiliśmy go przetestować i pojechaliśmy na wycieczkę w góry.
Podczas wypraw dzielnie towarzyszy nam Bunia. Zdjęcie zrobione na Korabie - szczyt w Beskidzie Wyspowym należący do Pasma Łososińskiego.
Często na różnych forach o tematyce górskiej pojawia się temat jaki możecie polecić szlak turystyczny do pokonania z wózkiem. Z Thule nie zastanawiam się czy dam radę tam iść tylko po prostu idę. Oczywiście nie mówię o górach gdzie trzeba się wspinać itd, ale na większości Beskidzkich szlaków wózek sobie spokojnie poradzi. Czasem wspomagałam się nosidłem jeżeli szłam sama, a były straszne wertepy. Wózek jest tak lekki, że spokojnie go mogłam wypychać równocześnie niosąc dziecko, ale takich sytuacji było nie wiele bo w większości przypadków dawał radę nawet z największymi stromiznami.
Zejście z Miejskiej Góry w Limanowej.
Thule okazał się dla nas strzałem w dziesiątkę i przepustką do odkrywania coraz to nowszych szczytów z dzieckiem. Jak wiecie lub też nie mój Mąż jest strażakiem więc nie ma go dosyć długo w domu więc to jak sobie zorganizowałam dzień z dzieckiem zależało wyłącznie ode mnie. Ile można chodzić po alejkach w parku? To nie dla mnie. Z Michałkiem wycieczka zaczynała się czasem już z samego rana, a kończyła wieczorem. Do pojemnego bagażnikła ładowałam cały ekwipunek i razem z koleżanką i jej dziećmi ruszaliśmy w okoliczne góry. Ognisko i cały dzień w plenerze i mogłam cieszyć się macierzyństwem na całego. Często pojawiały się pytania dlaczego nie zdecydowałam się na chustę itp. Po pierwsze dlatego, że jej nie ogarniałam chociaż bardzo mi się to podoba, a po drugie gdybym miała nieść dziecko i jeszcze całą wyprawkę cały dzień to raz dwa bym padła.
Miejska Góra w Limanowej. |
Kilka słów o Thule Glide
Wózek jest bardzo wygodny zarówno dla rodzica jak i dziecka. Regulowana rączka, którą możesz dopasować do swojego wzrostu. Hamulec nożny oraz ręczny. W wersji Glide 1 jest on na przednie koło, a w wersji nowszej Glide 2 jest na tylną oś. Szeroka budka, która chroni przed różnymi warunkami atmosferycznymi. Można dokupić rownież różne akcesoria typu: moskitiera, folia przeciwdeszczowa itd. Osobiście korzystam z foli przeciwdeszczowej, która nieraz nas uratowała przy ogromnych ulewach. Mogło lać i wiać, a dziecko było tam bezpieczne. Sprawdził mi się też śpiworek, który w porze jesiennej i zimowej był praktycznie cały czas założony. Fajnym gadżetem jest też organizer na butelki i inne drobiazgi, który można doczepić do rączki - akurat tutaj muszę pomyśleć o jakimś nowszym bo mój jest już nieźle wysłużony. Oparcie regulowane w bardzo łatwy sposób od pozycji siedzącej do całkowicie leżącej. Pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa, z których dziecko się nie wywinie, a do tego można jeszcze zaopatrzyć się w pałąk. Przy Michale nie miałam, ale przy drugim synie kaskaderze czasem by się przydał ;) Wózek można w bardzo łatwy sposób złożyć i odczepić wszystkie koła więc bez problemu zmieści się nawet w niewielkim bagażniku samochodu. Koło z przodu ma 16 cali, a w tyle koła mają po 18 cali więc bez problemu radzą sobie z nierównym terenem. Można również dokupić do niego gondolę, a także adaptery do fotelika. Jest to mój opis na podstawie obserwacji - więcej informacji oczywiście znajdziecie na stronie producenta.
Pojemny bagażnik spokojnie mieści wszystkie rzeczy potrzebne jak i nie potrzebne na cały dzień.
Śpiwór idealnie sprawdza się na chłodniejsze dni. |
Wózek posiada elementy odblaskowe na kołach i budce. |
Duże koła spokojnie radzą sobie w każdym terenie. |
Waga!
Waga wózka to zaledwie 10,8 kg, ale ja o innej wadze. W ciąży większość zachwyca się brzuszkiem jaki piękny, a Ty go eksponujesz żeby podzielić się z całym światem tą wspaniałą wiadomością. Po ciąży jednak już tak nie jest i za wszelką cenę starasz się go jednak zamaskować. Też tak miałaś? Bo ja tak. Wtedy bluzki o kroju oversize stają się ulubionymi. W mojej pierwszej ciąży przytyłam ponad 20 kg pomimo tego, że chodziłam po górach i starałam się żyć w miarę aktywnie. Dla mnie to był szok i duże obciążenie dla organizmu. Były momenty, że nie mogłam wstać z łóżka bo tak mnie bolał kręgosłup. Stopniowe spacerowanie i bieganie z wózkiem zdecydowanie poprawiło mój stan psychiczny i fizyczny. W pewnym momencie nawet ważyłam mniej niż przed ciążą. Więc jeśli ktoś szuka magicznej metody na zrzucenie zbędnych kilogramów to polecam przede wszystkim RUCH.
Szybki bieg przed pracą po okolicznych górkach :) |
Bieganie z wózkiem było dla mnie doskonałym treningiem żeby później startować w zawodach rowerowych. |
Jeśli to czytasz to zapewne stoisz przed takim wyborem. Często ludzie wychodzą z założenia, że skoro biegowy to trzeba biegać. Wózek dzięki swoim dużym kołom idealnie sprawdzi się również na co dzień. Jest wersja ze sztywnym kołem, ale Thule w swojej ofercie posiada również biegowy ze skrętnym kołem, który w mieście i sklepowych alejkach sprawdzi się doskonale. Moja sąsiadka ostatnio powiedziała mi takie słowa: Gdybym cię nie poznała to nawet bym nie wiedziała, że są takie wózki...oczywiście ma już swój wymarzony dopasowany do swoich potrzeb.
Wady?
Wózek z racji, że ma sztywne koło jest dosyć duży. W różnych miejscach typu sklep, ośrodek zdrowia itp. nie da się nim zwinnie manewrować. I wtedy zrodziła się potrzeba, że muszę mieć kolejny wózek. Zakupiłam małą spacerówkę. Jak szybko kupiłam tak po tygodniu już sprzedałam bo to nie na moje szybkie pędy i nie na nasze chodniki. Moją drugą alternatywną dla Thule stał się wózek Bumbleride Indie na trzech kołach. Nie miałam pojęcia nawet o takiej firmie, ale wpisałam w wyszukiwarkę hasło "terenowa spacerówka" i tak oto poznałam Bumbleride, który może nam towarzyszyć od narodzin dziecka ponieważ można zamontować do niego również gondolę więc przy drugim synu tak zrobiłam. I tak naprawdę te dwa wózki są przeze mnie używane cały czas w zależności od sytuacji.
Na zdjęciu: w środku Thule oraz Bumbleride Indie w akcji :) |
Przyczepka
Oczywiście jeśli mowa o drugim dziecku to tutaj zrodziła się potrzeba, że muszę ich zabrać w góry razem. Michał był jeszcze na etapie "Mama bolo nogi" i czasem też tak ma i wtedy weź się rozdziel jak jesteś sama w lesie. Mój kolejny pomysł to była przyczepka Thule Lite, która świetnie sprawdza się nie tylko jako wózek, ale po odczepieniu kół i zamontowaniu na specjalnym uchwycie sprawdza się w roli przyczepki rowerowej. Dla dziecka, które jeszcze samodzielnie nie siedzi jest dedykowany specjalny hamaczek.
Czy to już koniec?
I tutaj moja historia z wózkami mogłaby się skończyć, ale w drodze jest trzeci kandydat, a może kandydatka do wózka. Z racji, że Szymek jest jeszcze mały to i tak czeka mnie jazda z podwójnym wózkiem. Postanowiłam oczywiście na Thule. Tym razem model Thule Sleek. Jak się sprawdzi to pokaże czas bo póki co jest schowany i czeka na odpowiedni moment. Michał zaczął coś więcej jeździć na rowerze więc już rozważam opcje jak zabiorę całą trójkę w góry ;)
Awaria!
Wpis ten planowałam już od dłuższego czasu, ale w międzyczasie stała się mała awaria. Mąż wybrał się na spacer z dzieciakami. Kiedy wrócili i chciałam iść na spacer coś mi nie pasowało w tym jak Thule się prowadzi. Moim oczom ukazała się pęknięta rurka przy spawie. Od razu przed oczami przeleciały mi wszystkie wycieczki i jak sobie pomyślałam, że to może być koniec ogarnęła mnie lekka panika. Normalnie powinnam była na niego krzyczeć (w senie Meża), ale spokojnie - jeszcze nic straconego. Od razu pobiegłam na strych żeby przewertować pudła i znaleźć paragon. Polecam mieć skserowane bo wiadomo, że po kilku latach może wyblaknąć. Znalazłam kontakt do sklepu i bardzo miła Pani Hania ze sklepu WOZIMYSIE powiedziała mi krok po kroku co powinnam zrobić. Dodam, że Thule daje 10 lat gwarancji na swoje ramy. Nie minął nawet tydzień jak wiedziałam, że reklamacja została rozpatrzona pozytywnie. Pani Haniu dziękuje z całego serca! I tak oto zaczynam na nowo przygodę z wózkiem biegowym tym razem z wyższym modelem Thule Glide 2! W tym modelu ta rurka jest zdecydowanie konkretniejsza.
Nasza nowa bryka! |
Czy warto było go kupić?
Zdecydowanie TAK! Dzięki niemu odżyłam i mogę czerpać pełnymi garściami z macierzyństwa. Moje motto od kiedy zostałam matką brzmi: "Nie szukaj wymówek, szukaj możliwości". Cieszę się, że firma Thule daje takie możliwości. Dzieci też z tego mają ogromną korzyść ponieważ sporo czasu spędzają na świeżym powietrzu, a co za tym idzie hartują się i poznają nowe miejsca. Odpukać Michał jest jednym z nielicznych przedszkolaków, który chodzi cały czas do przedszkola ;). Jak widać taki wózek to świetna inwestycja na lata ponieważ spokojnie może z niego skorzystać kilka dzieci. Nie oszukujmy się, ale 10 lat gwarancji na ramę! Która firma tyle jeszcze daje? Cieszę się, że przed nami jeszcze dziesiątki jak nie setki kilometrów.
Kolejne przygody przed nami :) |
Wpis ten nie jest w żaden sposób sponsorowany, a jedynie są tutaj opisane moje doświadczenia. Jak widzicie musiałam trochę pojeździć żeby znaleść swój ideał ;) O wózkach mogłabym jeszcze dużo pisać. Jeśli macie jakieś pytania piszcie śmiało. Napiszcie w komentarzach również o swoich doświadczeniach z wózkami. Mam nadzieje, że ten wpis w jakimś stopniu pomoże Wam wybrać swój idealny wózek. I nawet jeśli teraz jesteś na etapie rower i tylko rower to poczekaj...jeszcze tu kiedyś wrócisz ;)
Filmiki z naszych wycieczek:
Pozdrawiam
Kamila :)