sobota, 30 stycznia 2016

Kto zostanie Człowiekiem Roku Ziemi Limanowskiej? I co ja tutaj robię? ;)

Nie sądziłam, że coś mnie tak zaskoczy... ;)

Wczoraj wychodząc z pracy dzwoni do mnie telefon i co słyszę
 "Kamila co Ty robisz w gazecie?"

Co? W jakiej gazecie? O niczym nie mam pojęcia. Myślę sobie, że to może jakiś żart :D Dla pewności idę do kiosku żeby kupić jeden z ostatnich egzemplarzy.

O co chodzi? Otóż Gazeta Krakowska organizuje plebiscyt "Człowiek Roku 2015". O głosy Czytelników powalczy dziesięć osób, wśród których są ludzie z pasją, lokalni działacze oraz Ci pomagający najbardziej potrzebującym.

W artykule można zobaczyć wszystkich kandydatów z powiatu limanowskiego, którzy dostali się do drugiego etapu. Szczerze powiedziawszy to nawet nie mam pojęcia kiedy był pierwszy etap. Osoba, która jest sprawcą tego zamieszania niech się przyzna :)

Naprawdę jest mi niezmiernie miło :)

Jeżeli macie ochotę oddać na mnie swój głos to możecie to zrobić poprzez 3 sposoby.

- SMS o treści LUDZIELI.9 na numer 72355
- Głosowanie poprzez FB
- Głosowanie tradycyjne

Głosy można oddawać do 15 lutego pod tym linkiem:
http://www.gazetakrakowska.pl/plebiscyt/karta/kamila-palka,32431,1516717,t,id,kid.html


:)

Wszyscy kandydaci :)

Fot. Limanowa Forrest
Pozdrawiam
Kamila :)

niedziela, 24 stycznia 2016

W poszukiwaniu prawdziwej zimy - Gorc na skiturach :)

W tamtym roku o tej porze już dawno śmigaliśmy na skiturach, a teraz?

W piątek razem z ekipą miałam jechać na Pilsko w Beskidzie Żywieckim. Zanim jednak wszyscy wyszli z pracy i mogliśmy się spotkać było już około południa więc jazda ponad 100 km w jedną stronę nie miała  w tym przypadku najmniejszego sensu. Zdecydowaliśmy się na coś bliżej czyli na Gorc (1228 m) – szczyt we wschodniej części grzbietu głównego Gorców. Samochód zostawiliśmy na parkingu w Szczawie i stamtąd ruszyliśmy w drogę. Pomimo, że upłynął prawie rok od mojej ostatniej wycieczki skiturowej to nie zapomniałam gdzie co mam przepinać itd. :D Pod górę idzie się bardzo przyjemnie chociaż momentami brakuje mi tchu - takie tempo nadają moi towarzysze :). Jako jedyna dziewczyna w takiej grupie czasem nie mam łatwo. Zastanawiam się w takich chwilach "Gdzie są moje Koleżanki?"...

Po jakimś czasie docieramy na polanę pod szczytem Gorca. Dosłownie łyk herbaty, ściągamy foki i jazda w dół na polankę. Niestety to nie było to czego szukaliśmy. Dużo puchu zapewne jest sporą zaletą, ale nie było jeszcze podkładu ze śniegu. Narty więc w każdej chwili mogły zarysować się o jakiś kamień lub zaplątać w różne krzaki itp. Wychodzimy znowu do góry i ustalamy co dalej...

Decyzja jest jednogłośna. Trzeba się ewakuować. Gdzie się dało to jechaliśmy, ale w większości było to niesienie nart...trochę szkoda, ale mam nadzieję, że zima z prawdziwego zdarzenia jeszcze nadejdzie :) Rekompensatą za to wszystko były piękne widoki :) Pomimo, że to był piątek cały czas miałam wrażenie, że jest sobota :D

Warunki są jakie są, ale i tak gorąco namawiam na skitury - kto raz spróbuje nie pożałuje :)

Zapraszam na filmik z sezonu 2015 - dokładnie z tego samego miejsca, o którym pisałam i zostawiam Wam trochę zdjęć...

http://www.pinkbike.com/video/394771/




 












Herbata w terenie - to jest to :)


Wieża widokowa na Gorcu.


W oddali nowa bacówka na Gorcu.
<3




Tatry :)
Kosmici :D

Pozdrawiam
Kamila :)

sobota, 9 stycznia 2016

Styczniowa zbieranina - Lubań, Miejska Góra, Turbacz :)

Mówią, że jaki Sylwester taki cały rok :). Czyli zapowiada się aktywnie :)

Dzisiejszy wpis - pierwszy w roku 2016 będzie małą zbieraniną ostatnich wydarzeń.
Zatem do dzieła...

1. Sylwester - każdy chce go spędzić w jakiś szczególny sposób. Niekoniecznie z "jedynką" i "dwójką" :D. Kilka godzin przed północą ustaliliśmy, że idziemy na Lubań (1225m). Jest to najwyższy szczyt Pasma Lubania w południowo-wschodniej części Gorców. Wyruszyliśmy z miejscowości Ochotnica Dolna. Na szczycie znajduję się potężna wieża widokowa, z której o północy podziwialiśmy widoki fajerwerków. Chwilę zagrzaliśmy się przy ognisku i udaliśmy się w drogę powrotną. Było chyba -14 stopni, ale idąc na szczęście się tego nie odczuwało. Do domu dotarłam chyba o 3:00, a na 8:00 musiałam już być w pracy...to sobie pospałam :D.

 Ciekawostki:
- Na polanie od lat 60. XX w. działa studencka baza namiotowa Lubań. Czynna jest w miesiącach wakacyjnych.  Nocować tutaj można we własnym namiocie, lub w bazowym, dużym namiocie. Są namioty-stołówki, zadaszona wiata, wodę czerpie się ze źródełka położonego na południowych stokach Lubania.

Po raz pierwszy na Lubaniu byłam na rowerze. Wpis z tamtej wyprawy znajdziecie tutaj: http://camilla14a.blogspot.com/2014/07/byszcz-dzwonkowka-luban-czyli-enduro.html

W drodze na Lubań.
Ognisko przy, którym się ogrzaliśmy.

2. W niedzielę 3 stycznia udałam się na Miejską Górę (716m) w Limanowej na coroczny Złaz Turystyczny. Była to już XVI edycja. Na miejscu odbyła się Msza Św. podczas, której zdążyłam nieźle zmarznąć. Później dla rozgrzewki razem z Koleżanką musiałyśmy trochę pobiegać - nawet pomogło. Na Złaz chodzę już od kilku lat. Jest to świetna okazja do spotkania ze znajomymi, którzy również lubią spędzać czas w górach. Na każdego uczestnika zawsze czeka gorąca herbata i oczywiście kiełbaska z grilla. Żeby tak nie stać w miejscu, a nie kończyć jeszcze spotkania razem ze swoją ekipą udałam się na Łysą Górę gdzie znajduje się wyciąg narciarski Limanowa SKI. Wtedy działał dopiero orczyk, ale w ostatnim czasie został uruchomiony również wyciąg krzesełkowy. Tak więc można już poszaleć w Limanowej :)


Jedna z wielu tras prowadząca na Miejską Górę :)
Na tarasie widokowym.
Rower kolegi :D
Widoki :)


Na górnej stacji wyciągu narciarskiego Limanowa Ski.
Znacie taką odmianę? :D

W święto Trzech Króli razem z M. i A. postanowiliśmy się wybrać na jakiś dłuższy spacer. Wybraliśmy Turbacz - szlak? Bez szlaku przez jakieś wiatrołomy i chaszcze...nawet mnie to nie zdziwiło. Na początku nie miałam siły iść, ale siedziałam cicho i nawet nie pytałam "Daleko jeszcze?". Gdyby moja czołówka zgasła to moim oczom ukazałaby się zupełna ciemność. A gdyby mnie tam zostawili to nawet bym nie wiedziała gdzie ja jestem :D. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca.  Zbliżając się do schroniska zastanawiałam się co sobie dobrego zjemy...niestety "pocałowaliśmy klamkę". O godzinie 21:00 była już całkowita cisza. Dobrze, że jestem przezorna i miałam ze sobą kanapki i pyszną herbatę z miodem, cytryną i przyprawami :D M. stwierdził, że teraz herbatą do termosu będę ja się zajmować :). Zrobiliśmy jakieś 14 km. Bilans kalorii musiał być wyrównany i jeszcze załapaliśmy się po drodze na tortille. Powiem Wam, że ja nigdy nie jem po 18:00 - zawsze czekam do 22:00 :D

Pomyśleć, że w tamtym roku 6 styczeń też spędziłam na Turbaczu. Śniegu było zdecydowanie więcej bo teraz to niestety tylko w okolicy szczytu. I uważajcie tam bo strasznie jest oblodzone.

Polecam:
 http://camilla14a.blogspot.com/2015/01/turbacz-pierwsza-jazda-w-terenie.html

Koło Schroniska PTTK na Turbaczu.


Pozdrawiam
Kamila :)